niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 2

~*~*~*~
Weszłam do domu. Na wejściu usłyszałam krzyki
- Ach ty idioto! Za kogo wyszła moja biedna córka?! - usłyszałam język  angielski. O babcia przyleciała
- Uspokój się mamo! - odpowiedział tata podniesionym głosem
- Nie denerwuj mnie człowieku! - wrzasnęła głośniej. Wywróciłam oczami. Babcia na święta i już awantura.
- Jestem! - zawołałam  udając, że nie słyszałam krzyków.  Babcia szybko nadbiegła by się przywitać. Za nią niemrawo podszedł ojciec. Widać, że nie cieszył się z przyjazdu teściowej
- Moja wnuczka! Witaj mała... Chociaż nie taka mała. Ależ ty urosłaś od zeszłego roku! - trajkotała
- Ciebie też miło widzieć babciu - uśmiechnęłam się przytulając ją. Miałam idealnie opracowany angielski od dziecka. Mama uczyła mnie go tak, że stał się moim drugim językiem. Nigdy nie miałam problemów w rozmowie z babcią.
- Jakaś blada jesteś... Dobrze się czujesz? - zapytała bacznie mi się przyglądając.
- Och tak tak.. Tylko jestem trochę zmęczona. No wiesz długie zakupy - nie znosiłam przy niej kłamać. Zawsze odgadywała, że kręcę. Babcia zna mnie jak nikt. Rozumiemy się. Od zawsze tak było, to taka moja bratnia dusza. I co z tego, że jest grubo po sześćdziesiątce? Ma młody umysł.. Teraz przeszyła mnie nieodgadnionym spojrzeniem.
- No dobrze. Porozmawiamy później. Idź się położyć-co znaczyło u nas ,,powiesz mi później, i tak się dowiem prawdy"
- Dobry pomysł - mruknęłam. Wzięłam torby z zakupami i zaczęłam wspinać się po schodach na drugie piętro.  
- Zaczekaj! Nie przywitasz się ze mną? - zapytał ojciec. No tak zapomniałam
-Cześć tato!-uśmiechnęłam się lekko, odwracając do niego.
- Przyjdź jak odpoczniesz do mojego gabinetu. Najlepiej z prezentami. Zapakujemy od razu wszystkie - Podrapał się po głowie uśmiechając się wstydliwie. No tak. Ten człowiek nie ma talentu do owijania rzeczy kolorowymi papierami. Zawsze wszystko rozwali. Zaśmiałam się kpiąco w duchu.
- Jasne! - odparłam i ruszyłam dalej po schodach. Weszłam do pokoju rzucając torby na ziemię. Przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do Anki.
~ No wreszcie! To co wpadasz do mnie?
 - Nie mogę. Babcia przyjechała... - zaczęłam
~ Twoja babcia?! To ja już tam biegnę! - zapiszczała i rozłączyła się. Ann mieszkała dwa domy dalej. I ubóstwiała wręcz moją babcię. Tak jak reszta moich znajomych... Z wyjątkiem  Oli. Moja babcia uważa, że jest zbyt pusta, dlatego zawsze jest dla niej surowa. Może jest w tym trochę racji, ale Alex jest tak naprawdę wartościowym człowiekiem. Trzeba ją bardzo dobrze poznać by to wiedzieć. Westchnęłam głośno. Pewnie Ann przyprowadzi ze sobą Magdę. Co oznacza zero spokoju. Gdyby wzięły ze sobą Marię byłoby prościej, ale nie znają jej jeszcze tak dobrze jak ja. Pewnie widzą w niej nudziarę. No cóż mają czas... Mari dopiero niedawno do nas dołączyła. Z pół roku temu. Ja zdążyłam spędzić z nią najwięcej czasu.  Co mogę zrobić do ich przyjścia w jakieś dziesięć minut? Bo raczej nie spać. Zwłaszcza, że odpoczynek był tylko kitem, żeby zmylić babcię. A może by tak znaleźć tę piosenkę, którą słyszałam w radiu? Włączyłam laptopa. Jak ona się nazywała? Hmm... Coś z forever . A już wiem! Wpisałam w wyszukiwarkę tytuł piosenki. Wyskoczyło mi kilka filmików.  Nie słucham popu. Wolę metal i klasykę. Dziwne połączenie, ale cóż. Mi odpowiada najbardziej. Wyłączyłam laptopa. Co zrobić z moją chorobą? No dobrze i tak umrę, ale w Polsce nie przeżyję pięciu lat! A chcę się trochę zabawić przed śmiercią. Jeśli nie chcę nikomu powiedzieć o chorobie to raczej nie uda mi się wyprowadzić do USA! Nie widzę za dużych szans... Potrząsnęłam głową. Nie ma co o tym myśleć. Wtedy usłyszałam z dołu nowe głosy. Dziewczyny przyszły! Pobiegłam na dół by się z nimi przywitać. Otworzyłam usta by zawołać cześć, ale zdziwiona od razu je zamknęłam. Przyszły wszystkie! Czyli chyba jednak nie miałam racji. Mimo, że Alex stałą najdalej od mojej babci i miała naburmuszoną minę. A Maria stała nieco z boku wbijając wzrok w podłogę. Za to Magda i Ania z zapałem oddały się wesołej konwersacji z moją babcią.
- Cześć - powiedziałam obojętnie. Na twarzy Oli momentalnie wymalował się wyraz ulgi. Podeszła do mnie.
- Hej Suz! - uśmiechnęła się. Magda i Ania zgodnie mi pomachały na przywitanie a Mari również do mnie podeszła. Nie znała wcześniej mojej babci. Więc nic dziwnego, że czuje się niezręcznie.
- Może zjecie wszystkie ciastek? - zapytała się babcia. Zgodnie pokiwałyśmy głowami. Nie ma nic lepszego od domowych ciastek! Hmm... No może z wyjątkiem ogórków!

~*~^~*~
Heeej :) Przepraszam, że nudny :( Mam nadzieję, że mnie nie udusicie za to. 1D pojawi się najwcześniej w czwartym rozdziale. Co znaczy, że być może później, ale przewiduję 4-5.
A rozdział dedykuję Zaynowi i Zuuuuuuz(kocham Cię siostro :*), którzy mieli wczoraj urodziny! Wszystkiego najlepszego! :D


5 komentarzy:

  1. Masz racje-nie ma nic lepszego od ogórków.. zwłaszcza konserwowych popijanych ciepłym kakao *_* xD hah głupia ja
    Fajną ma babcię ta cała Suz xD Ale moja też jest niczego sobie xD ha ha ha co ja gadam.. moja bacia jest najlepsiejsza :3
    Rozdział po prostu *________* Ale muszę przyznać, że na początku myślałam, że będzie nudny (obiecałam mówić prawdę, więc proszę ;D) jednak szybko przekonałam sie,że taki nie jest. Był świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No coraz lepiej się robi.,Rozdział genialny;D
    Czekam na następny.,
    Pozdrawiam.,
    http://adriana-louis-kissyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. hej nominuje cie do liebster :)
    sczegoly:
    http://szmaragdowytalizman.blogspot.com/p/liebster.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejooo :D
    Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award :D
    http://likeasweets.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział i jeszcze te ogórki XD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy