poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 11


~piosenka~

~*~*~*~
~tego samego dnia~
Susan siedziała z Louisem na podłodze, grając z nim na konsoli Harry'ego. Chłopak napisał do reszty przyjaciół, żeby wpadli do nich jak będą mieli czas. Anne, Jay* i Gemma były razem na wyjeździe w Austrii. Harry i Louis postanowili spędzić ferie zimowe w domu, dzięki czemu mogli się spotykać z blondynką, Niallem, Zaynem i Liamem przez te dwa tygodnie. Niestety wolny czas dobiegał końca, przez co za dwa dni wszyscy musieli wracać do szkoły. Łącznie z Susan, która namówiła ojca na zapisanie jej do szkoły przyjaciół. Konkretnie, to do szkoły Harry'ego, Nialla i Liama, ponieważ byli z jej rocznika. Miała sporą szansę na dzielenie klasy z którymś z nich. Jednak nie obchodziło ją za bardzo z którym, ponieważ i tak czekało na nią zaledwie pół roku do końca szkoły. Dobrze bawiła się z LouLou. Zaczynała się cieszyć, że inni nie przychodzą tak długo. Spędzała tak dużo czasu z Niallem i czasem z Harrym, że brakowało jej go dla Tomlinsona. Ostatnie czego chciała, to tracić z nim kontakt. Louis miał w sobie coś takiego, co sprawiało, że można było czuć się przy nim swobodnie, bez względu na sytuację. Nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek się przy nim wstydziła albo coś ukrywała ze strachu. Zupełnie inaczej było przy innych chłopakach, przy których zdarzało się jej zaczerwienić na przykład przy powiedzeniu czegoś głupiego albo przy wyjątkowo intensywnym spojrzeniu szmaragdowych oczu... Sama nie była tego świadoma, ale te zielone od początku wywierały na jej podświadomości spore wrażenie. W tej chwili była jednak zbyt zajęta żartowaniem sobie z Louisem, niż rozmyśleniami o innych. Ich przyjaźń była na tyle oczywista i prosta, że obydwoje nie mogli  wyobrazić sobie siebie bez niej. Niestety ich miłe chwile przerwał donośny odgłos tupania, dochodzący z przed ganku. Ktoś właśnie wytrzepywał sobie śniegową breję z butów. Susan spojrzała znacząco na Louisa, który odpowiedział jej chytrym mrugnięciem. Zbliżyli się do korytarza, wystawiając tylko na chwilę głowy zza drzwi. Widząc, że drzwi się otwierają i wchodzi przez nie chłopak z burzą loków na głowie, szybko schowali je na powrót. Zaczekali, aż Harry powiesi płaszcz i zdejmie buty. Kiedy przygnębiony ruszył dwa kroki z pod drzwi, wyskoczyli i pobiegli w jego kierunku, wrzeszcząc ile sił w płucach. Zielonooki był tak zaskoczony, że nie zdążył uskoczyć, z jego gardła wydobył się zduszony okrzyk. Blondynka wyskoczyła w górę rzucając się  na niego, a Boo Bear zaatakował podcinając mu nogi. Gdyby tylko Suz rzuciła się na niego potrafiłby zachować równowagę, zważając na jej bardzo małą wagę. Teraz jednak dodatkowo straciwszy równowagę, poleciał wraz z nimi w tył. Jego zszokowana mina tak rozśmieszyła dwójkę atakujących, że obydwoje  śmiali się aż do bólu brzucha. Kiedy Harry otrząsnął się z otępienia, dołączył do nich ochoczo. Po chwili jednak skrzywił się przez ból, jaki odczuł poniżej pleców. Nie był jednak niezadowolony, ponieważ szarooka nadal leżała w jego ramionach. Uśmiechnął się pod nosem, myśląc, że jeśli tylko by chciała, to może go tak witać zawsze. Louis również nadal przyciskał się do jego nóg, ale lokowaty ledwo zwrócił na to uwagę. Niestety Susan szybko się opanowała i wstała pośpiesznie, odwracając głowę tak, żeby Harry nie zauważył fali czerwieni, która niespodziewanie napłynęła na jej policzki. Louis jednak nie dołączył do niej, nadal ściskając kurczowo łydki wyższego chłopaka.
- Lou, czy mógłbyś puścić już moje nogi? - zapytał Harry z wesołymi ognikami w oczach
- Ale muszę? - zapytał się Tommo z miną zbitego psa. Wymowne spojrzenie Hazzy wystarczyło, żeby niechętnie puścił go, wstając - Nie moja wina, że twoje nogi są takie sexy - mrugnął do niego zadziornie, śmiejąc się przy tym. Widząc rozbawionego Harry'ego, Susan przypomniało się, że jeszcze parę godzin temu wyglądał na przestraszonego widokiem niejakiej Henley. Zaczęła się wściekać na siebie, z powodu swojej idiotycznej ciekawości. Nie musiała się przecież interesować prywatnymi sprawami przyjaciela, prawda?

~*~
Dwie godziny później przyszli już wszyscy zaproszeni i siedzieli razem przed telewizorem. 
- Pójdę zrobić popcorn - zaoferował się Harry - Pomożesz mi Suzi? - zwrócił się do blondynki.
- No dobrze - powiedziała niepewnie, wstając z dywanu, na którym siedziała.
Kiedy już weszli do przestronnej kuchni, stanęła niepewnie na środku.
- Harry nie wiem czy ci dużo pomogę, bo nie wiem gdzie co jest - powiedziała czując się trochę niezręcznie.
- Właściwie, to chciałem mieć pretekst żeby z tobą porozmawiać - odparł, wyjmując z szafek potrzebne przedmioty -Pewnie jesteś trochę zdziwiona tym co się dzisiaj wydarzyło, kiedy się przypadkowo spotkaliśmy. Mogę ci wszystko wytłumaczyć, o ile oczywiście chcesz wiedzieć - popatrzył się na blondynkę pytającym wzrokiem.
- Nie mogę ukryć, że mnie to trochę intryguje - powiedziała niepewnie, przyglądając się jak wsypuje kukurydzę do garnka. Odwrócił się do niej przodem, zastanawiając się chwilę
- To dość długa historia i chyba będę musiał ci ją opowiedzieć całą od początku - przerwał na chwilę żeby włączyć kuchenkę - Henley jest siostrą mojego starego przyjaciela. Poznałem się z nim rok po tym jak przeprowadziliśmy się do tego domu. Były wakacje, a Louis wyjechał na obóz harcerski. Nudziło mi się bez niego i postanowiłem rozejrzeć się czy w okolicy nie ma kogoś chętnego do małego meczu nożnej. Okazało się, że w sąsiedztwie mieszka chłopak tylko o rok ode mnie starszy. Szybko się dogadaliśmy i praktycznie nie było takiego dnia, żebyśmy nie spędzali razem czasu. Zawsze dokuczaliśmy Hen, która z kolei jest młodsza ode mnie  o rok. Obydwoje nie mieli w życiu łatwo. Ich matka zniknęła z kochankiem kiedy jej córka miała trzy lata. Ojciec wpadł w ciężką depresję i zdarzało mu się czasem nadużywać alkoholu - przerwał na chwilę, bo w garnczku przestało ,,pykać". Wysypał jego zawartość do sporej miski, prosząc blondynkę o posolenie. Sam wsypał kolejną porcję kukurydzy do garnka, dolewając ostrożnie oleju - Jednak nie nadużywał go często, bo kochał swoje dzieci i wiedział, że musi zarobić na ich życie. A od kiedy żona go opuściła, były dla niego wszystkim, na czym mu zależało. Więc jakoś dawali sobie radę, czasem z małymi problemami, ale było dobrze. Josh kochał grać w piłkę nożną, był nawet członkiem reprezentacji swojej szkoły.  Dwa lata temu poprosił ojca o podwiezienie na trening, ponieważ zaspał i nie miał szans zdążyć autobusem. Nie wiedział jednak, że z jego rodzica jeszcze nie wyparowały resztki alkoholu.  No i jak nietrudno się domyślić, zdarzył się wypadek. Inny samochód, jadący z naprzeciwka wyprzedzał ludzi jak szalony, a ojcu Josha zabrakło refleksu i szybkiej reakcji, żeby zjechać mu z  drogi. Zderzyli się. Ojciec i sprawca wypadku umarli na miejscu, a Josh trafił do szpitala w stanie śpiączki. Byłem tym kompletnie załamany. Poszedłem do niego w odwiedziny. Lekarze zapytali się mnie, czy ma jakąś rodzinę z wyjątkiem siostry. Nie wiedziałem, dlatego odparłem, że trzeba zapytać Henley. Okazało się, że jest w trakcie rozmowy z psychiatrą. Jej brata lekarze uznawali już właściwie za zmarłego. Kiedy wszedłem do sali, w której leżał Josh, poczułem się okropnie. Wyglądał tak strasznie, że nawet ja sam straciłem nadzieję, że wyjdzie z tego. Obiecałem mu wtedy, że będę czuwał nad jego siostrą. Okazało się, że nie mają żadnej innej rodziny z wyjątkiem matki, do której nie było żadnego kontaktu. Nie było innego wyjścia, Henley musiała wylądować w domu dziecka. Miała wtedy czternaście lat i była kompletnie rozbita. Pomimo ciągłych sprzeczek, była bardzo związana z bratem - Harry znowu został zmuszony do przerwania, z powodu popcornu. Wysypał go do kolejnej miski - Zaraz wrócę, tylko zaniosę im, żeby nie zaczęli się niecierpliwić - wyszedł z pomieszczenia, kierując się ku salonowi. W tym czasie szarooka starała się wyjść z szoku. Nie spodziewała się, że ktoś mógł przejść aż tyle nieszczęść już w wieku czternastu lat. Zacisnęła pięści, czując w sobie niewypowiedzianą wściekłość. Była wściekła na matkę, która miała gdzieś los swoich dzieci, oraz na siebie, że zupełnie niesprawiedliwie oceniła rudą dziewczynę. Z dwojga złego dużo bardziej wolała swoje doświadczenia niż jej. Matka się jej nie wyrzekła i nie została na świecie zupełnie sama. Harry wrócił po minucie, przyglądając się jej reakcji. Widząc jednak, że dziewczyna nie zamierza się odezwać, kontynuował - Jak się nietrudno domyślić, Josh zmarł po nie całym miesiącu. Byłem na pogrzebie, nie przestając pilnować Hen. Razem płakaliśmy nad jego grobem. Nigdy nie straciłem z nią kontaktu. Przez te dwa lata staram się jak najlepiej wypełniać swoją obietnicę. Niestety ta dziewczyna niczego mi nie ułatwia. Wpadła w złe towarzystwo, zaczęła pić i palić a parę razy zdarzało się jej okaleczać. Starałem się robić wszystko, żeby ją powstrzymać, ale nie mam nawet jak. Kiedy przychodzę do domu dziecka, to rzadko kiedy zastaję ją na miejscu. Ucieka, a oni nie robią nic, żeby ją powstrzymać - aż zachłysnął się z oburzenia - Myślałem, że po tak długim czasie coś zmieni się na lepsze, ale mam wrażenie, że jest coraz gorzej! W wieku szesnastu lat jest już kompletnie wyniszczona. Wstydzi się tego, dlatego dzisiaj przede mną uciekała. Jednak jest już na tyle wkręcona, że nie potrafi się uwolnić - oczy mu zaszły łzami, kiedy przypomniał sobie w jakim dzisiaj była stanie - Boję się o nią, jest dla mnie jak młodsza siostra - głos mu się załamał i szybko się odwrócił, żeby wyjąć z szafki gazowany napój i odpowiednią liczbę szklanek.
- Daj, ja zaniosę - powiedziała cicho Susan wkładając szklanki na tacę, leżącą obok. Chłopak popatrzył się na nią z wdzięcznością. Szybko podążyła w stronę wesołych głosów reszty przyjaciół. Nikt za bardzo nie zwrócił uwagi na jej przyjście, z wyjątkiem Nialla, który obdarzył ją czarującym uśmiechem. Odpowiedziawszy mu bladym odpowiednikiem tego gestu zawróciła, podążając z powrotem do Harry'ego. Nic nie mówiąc przytuliła się do niego krzepiąco. Zielonooki odpowiedział natychmiast, otaczając ją ramionami.
- Nie martw się, coś wymyślimy. Pomogę ci i razem damy radę coś osiągnąć dla Henley - wyszeptała mu do ucha, chociaż sama miała wątpliwości czy się to uda. Harry schylił głowę, całując ją w czoło - Dziękuję. Jesteś wspaniała Sus - wymknęło mu się mimowolnie. Ale szarooka była tak przejęta rozmyślaniem o rudej dziewczynie, że nie zwróciła uwagi na czuły ton jego głosu.
~*~
Dwie godziny później zabawa trwała w najlepsze. Było tak wesoło, że Susan zapomniała na chwilę o problemach. Niall starał się być jak najbliżej niej, przez co Harry mało nie zabił go wzrokiem. Blondyn jednak niczego nie zauważył i radośnie oddawał się rozmowie z dziewczyną. Po oglądnięciu ,,Love Actually", przy którym wszyscy śmiali się jak idioci,  chłopacy zaproponowali karaoke, na co Susan chętnie przystała. Chłopcy stwierdzili, że koniecznie muszą zaśpiewać jej całą piątką.
- Dobrze, chętnie posłucham - wyszczerzyła się Sus, siadając na kanapie. Chłopcy chwilę się naradzali, zastanawiając się, jaką piosenkę wybrać. Po chwili Niall poszedł po gitarę Gemmy i byli gotowi.
Zdecydowali się zaśpiewać Wonderwall Oasis. Susan słuchając ich aż otworzyła usta z szoku. Każdy z nich miał na prawdę świetny głos! Wszyscy razem dobrze się zgrywali, co tym bardziej dawało przyjemność ze słuchania ich. Patrząc na ich twarze, miała wrażenie, że są we swoim własnym świecie. Dawali z siebie wszystko i sprawiało im to niezaprzeczalną przyjemność. Śmiali się przy tym do niej i byli na prawdę odprężeni. Kiedy skończyli, nagrodziła ich entuzjastycznymi oklaskami.
- Wow! Chłopaki, byliście świetni! Muszę przyznać, że was nie doceniałam - powiedziała z uśmiechem. Oni zrobili zbiorowy ukłon, a później rzucili się na nią z wielkim uściskiem

~*~^~*~
*(Prawdziwe imiona matek) Anne to mama Harry'ego a Jay  Louisa. Uwaga moja opowieść jest w alternatywnej rzeczywistości, Lou nie ma rodzeństwa, a rodziny mieszkają razem od rozwodów matek. Gemma to siostra Hazzy
Wiem to niesprawiedliwe, że Louisowi zabrałam siostry, ale szczerze, to nie chce mi się opisywać co się z nimi dzieje xd Wiem jestem złaa, ale to z lenistwa
Długi, ale nudny :P widać nie mogę mieć tych dwóch czynników na raz. Trudno, może kolejny wyjdzie lepiej :)
Dodałabym już dawno, ale laptop mi się zepsuł i muszę używać tego Taty :/ A on tak często go potrzebuje, że miałam czas dziennie tylko na dwa zdania.
No dobra: Do zobaczenia mówią wam Nudy Ludy! :D poetycko
Ale ej dajcie mi też jakąś motywację do pisania :( ostatni mi się nawet podobał a nikogo nie zainteresował





3 komentarze:

  1. Mnie sie podobają wszystkie, tylko nie komentuje :/// Od razu naprawie swój błąd ;)
    Dawaj mi następny kurde, już już już. W nosie mam zepsutego laptopa!
    Założe się że między Niallem a Suz coś będzie, ale Harry się wpieprzy. Albo na odwrót. No w każdym bądź razie będzie Niall i bardzo dobrze hyhy. Tylko nie rób z niego naćpanego gwałciciela, błagam :<
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Sophie!
    Piszę do Ciebie ten komentarz, aby... skomentować Twój rozdział (brawa za oryginalność xD)
    Na wstępie mojego komentarza chciałam bardzo przeprosić w opóźnieniu czasowym. Przeczytałam go już we wtorek i bardzo się zmartwiłam, kiedy się okazało, że tablet nie chce opublikować komentarza. Do dziś nie mogę się po tym pozbierać.
    [*Tu wprowadź treść komentarza*]
    Biedna Henley :( Nic dziwnego, że tak się stoczyła i Harry musiał się nią zająć. Cieszę się, że wszystko się wyjaśniło. Kocham Twój styl, opisałaś to świetnie. Zresztą tak jak wszystko na blogach. Zawsze byłam w Twoim cieniu :'( Chociaż... może zamiast płakać powinnam się cieszyć, że chociaż Ty jesteś wspaniałą pisarką. Wspominałam już, że masz świetny styl? No, nieważne...
    Na zakończenie mojego lis... komentarza, chcę Cię jeszcze raz bardzo, ale to bardzo przeprosić, że musiałaś na komentarz czekać niemal cały tydzień i dwa razy się mnie pytać, czy skomentowałam. Dlatego też postanowiłam dać Ci tak obszerny komentarz. GABI, ZASŁUGUJESZ NA TO! No bo kto, jak nie Ty? ;* Kończę już, bo... muszę iść lampki na choince zapalić xD A tak na serio, komentarz krótki, bardzo krótki i beznadziejny (jakbym pisała dopisek pod rozdziałem :D), miał być o wiele dłuższy, żeby zajmował cały ekran. Ale jak widać lenistwo się szerzy. Rozmówię się z Tobą na priv, bo ostatnio prawie w ogóle nie piszemy i czuję się niespełniona :/
    Dobrze, że nie dałaś nowego rozdziału, bo czekałyby mnie dwa komentarze i czułabym się podle ze świadomością, że szybciej napisałaś nowy rozdział (tak, wiem ile Ci z tym schodzi :P), niż ja komentarz. Ale teraz, skoro napisałam, możesz już brać się za publikowanie. Ja nie proszę, ja żądam. ^_^ W końcu to prawo najwierniejszej fanki, której idolce nie chce się zadowalać fanów :P
    Pozdrawiam
    Twoja Sid

    PS mam nadzieję, że się nie gniewasz za ociąganie z komentarzem, za to, że Nikki była pierwsza :/ i że jak już ten komentarz napisałam, to jest on tak denny... Przy Twojej twórczości nikt by go nawet nie dostrzegł. Nikt nie zauważy mojego uznania dla Ciebie... Ale jak już będziesz sławną pisarką, pamiętaj, że niejaka Mari pierwsza zgłosiła się na menagerkę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. PS świetne gify. :D Skąd Ty je bierzesz?
    PS2 Ale ten guziczek "usuń" pod komentarzem wyżej mnie kusi }:)
    PS 3 Prawie udało mi się zrobić komentarz na cały ekran. Brakło ze 3mm- 0.5 cm, więc nadrabiam Pe eSami :DD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy