„Pragnęła może zwierzyć się komuś z tego
wszystkiego, ale jak wypowiedzieć ten nieokreślony smutek, zmienny jak
rozpływające się obłoki, nieuchwytny jak wiatr.
Brakowało jej słów, okazji i śmiałości.”
- Gustave Flaubert
(z książki Pani Bovary)
(bardzo proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem)
(bardzo proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem)
~*~*~*~
Susan szła, a właściwie prawie biegła korytarzem, zmierzając w stronę klasy 24C.
- Jasna cholera - mruknęła cicho pod nosem. Czwarty dzień szkoły, a ona zaczyna od złego wrażenia. Najpierw, jak to już wiele razy w jej życiu się zdarzało, zwyczajnie zaspała. W nocy nie udało jej się zmrużyć oka aż do czwartej, więc chyba nikogo nie zdziwiłby fakt, że w głębokim śnie nie usłyszała dźwięku budzika. I oto, obudzona przez ojca z co najmniej dwudziestominutowym poślizgiem, znalazła się w szkole pięć po ósmej, czyli po godzinie wyznaczonej na początek dzisiejszej dawki bezpotrzebnej nauki.
- To tylko jedno półrocze - uspokajała się w myślach. Potem i tak pewnie nie będzie miała dość siły, żeby zacząć studiować. W tej chwili spóźniona była już siedemnaście minut, ponieważ kompletnie nie orientowała się jeszcze w rozstawieniu sal, co było przyczyną dwukrotnego trafienia w zupełnie przeciwne części szkoły. Budynek, jak na złość był co najmniej dwa albo trzy razy większy od jej liceum w Polsce. Wreszcie spotkała jakąś dobrą duszę, zdążającą w pośpiechu na swoje zajęcia, która znalazła jednak minutę, na wskazanie jej z nerwowym uśmiechem na twarzy, położenia szukanej klasy.
- Dziękuję...- zaczęła ale przerwała, widząc, że wysoka osóbka biegnie już w swoją stronę. Po chwili zawahania, zdała sobie sprawę, że sama powinna postąpić w ten sam sposób. Po paru minutach wpadła zdyszana do klasy. Nauczycielka od matematyki właśnie pisała coś na tablicy.
- Przepraszam - powiedziała szybko Susan i zaczęła iść w stronę ławki, którą dzieliła z Liamem. Chłopak prawie niezauważalnie pokręcił głową i posłał jej znaczące spojrzenie. Wtedy Susan zauważyła, że nauczycielka nie odpowiedziała. Odwróciła się powoli, wbijając wzrok w przysadzistą kobietę.
- To wszystko co masz mi do powiedzenia panno Cole? Spóźniłaś się...- tu przerwała, żeby ostentacyjnie sprawdzić godzinę na zegarku -...dwadzieścia trzy minuty! To już nie spóźnienie, to nieobecność. I spora uwaga za taką nieodpowiedzialność. - usiadła przy biurku, patrząc na nią zawistnie.
- Nie znam jeszcze szkoły i nie mogłam trafić - Susan wzruszyła ramionami, bo tego typu ludzie nigdy nie robili na niej wrażenia -Jakby pani nie zauważyła to chodzę tutaj od paru dni - dodała z kpiną w głosie
- Szkoda, że nie trafił się nam ktoś inteligentniejszy - wysyczała nauczycielka. Po klasie przebiegł szmer oburzenia. Susan tylko uśmiechnęła się pod nosem - Szkoda, że nie trafiłam na nauczycielkę z większym IQ, może wtedy mogłabym się czegoś tutaj nauczyć. - Uśmiechnęła się do niej szeroko, po czym odwróciła się i usiadła obok zszokowanego Liama. Pani Wilson aż zaczerwieniła się z oburzenia.
- Do tablicy Cole! Zobaczymy jak sobie poradzisz z paroma zadaniami. A i jeszcze dwie godziny kozy po szkole - Słysząc to, Susan po raz pierwszy miała ochotę czymś w nią rzucić. Ale zamiast tego wstała, nie rzucając nauczycielce nawet przelotnego spojrzenia. Jej twarz wyrażała pełną pogardę kiedy podchodziła do tablicy. Zawsze była niezła z przedmiotów ścisłych, więc polecenia nie sprawiły jej żadnej trudności.
- Mogę już odejść? - zapytała, kiedy skończyła. Pani Wilson w szoku przyglądała się rozwiązaniom. Susan dobrze wiedziała, że nie znajdzie żadnego błędu.
- Ale to zadania dla zaawansowanych! - wyrwało się nauczycielce, zanim zdążyła się powstrzymać. W tym momencie odezwał się dzwonek na przerwę - Pamiętaj o kozie Cole! - wysyczała Wilson.
Liam podszedł do Sus z jej torbą - Trzymaj - powiedział, kręcąc głową - Niezły numer z ciebie. Pierwszy tydzień i już koza. Ja w przeciągu trzech lat byłem tam może cztery razy i to zawsze z winy Harry'ego. - Susan zdziwiły jego słowa. Styles nie wyglądał na osobę o szczególnie buntowniczym charakterze. Zdecydowała się jednak nie drążyć tematu - Nie dobijaj mnie błagam! Mam co robić po szkole i nie szczególnie mi się uśmiecha dwugodzinna nuda z obcymi ,,przestępcami" - westchnęła ciężko.
- Może spotkasz kogoś znajomego - uśmiechnął się do niej -Chodźmy lepiej po książki na następną lekcję - powiedział, ciągnąc ją za sobą w stronę schodów.
~*~
Po wszystkich lekcjach Liam zaprowadził ją pod salę, gdzie miała się odbyć odsiadka.
- Nauczyciel, który tutaj pilnuje zawsze się spóźnia. Ja już idę - trochę się zmieszał i spojrzał na chłopaka leżącego na ławce z zamkniętymi oczami - Lambert odezwij się czasem do niej. - mruknął w jego kierunku - No to do jutra Sus - przytulił dziewczynę i odszedł niechętnie zostawiając ją z leżącym. Blondynka z zaciekawieniem przyglądnęła się brunetowi. Na pierwszy rzut oka widać było, że ma farbowane włosy. Ręce miał położone pod głową a na ustach majaczył lekki kpiący uśmiech. Każda część jego ubioru była czarna za wyjątkiem czerwonego paska u spodni. Na ręce miał bransoletki z kolcami a w uszach tunele o średnicy około dwóch centymetrów. Podniósł leniwie powieki i spojrzał jej prosto w oczy. Przenikliwe spojrzenie niebieskich tęczówek sprawiło, że po plecach dziewczyny przeszedł dreszcz.
- Nowa?- zapytał retorycznie, podnosząc się i siadając po turecku - Świętoszek Payne już cię przyjął pod swoje skrzydła, co? - zaśmiał się kpiąco. Nie wiedzieć czemu blondynka poczuła, że wreszcie znalazła w szkole kogoś podobnego do niej. Była zmęczona po całym dniu, więc bez pytania usiadła obok niego.
- Pozwoliłem ci? - Kiedy zignorowała jego pytanie złapał jej twarz w ręce i obrócił w swoją stronę - Nie lekceważ mnie. Potrafię być niebezpieczny. Jesteś jakaś inna od dziewczyn w twoim wieku... Chyba wiem dlaczego. Gdzie masz stado piszczących psiapsiółek?
- Nie przepadam za takimi - odparła spokojnie szarooka - A ty co? Szkolny bad boy?
- Wolałbym określenie niepokorny intelektualista - odparł, mrugając do niej i puszczając jej twarz. Wyciągnął z kieszeni opakowanie papierosów i zapalniczkę. Blondynka z uniesionymi brwiami przyglądała się jak wkłada jednego do ust i przykłada do jego końca zapalniczkę. Rozglądnęła się sprawdzając, czy aby na pewno nikt tego nie widzi. Zaśmiała się cicho widząc zupełnie pusty korytarz. Pan niepokorny dobrze wiedział co robi. Po chwili poczuła intensywny ostry zapach. I musiała przyznać, że nawet się jej spodobał. Oparła się o ścianę, zamykając oczy i głęboko wdychając dym. Po chwili poczuła łaskotanie przy uchu.
- Czyżbyś miała ochotę zapalić? - wyszeptał jej do ucha. Czy miała? Zdecydowanie tak. Po raz pierwszy w życiu poczuła potrzebę, żeby to zrobić. Kiwnęła głową i otworzyła oczy.
- Możesz się czuć zaszczycona. Z niewieloma osobami się dzielę - powiedział, ponownie wysyłając jej kpiący uśmiech. Ale tym razem w jego przenikliwych oczach można było dostrzec cień sympatii. Wyciągnął do niej paczkę zachęcając, żeby sięgnęła po jednego. Dziewczyna uczyniła to bez wahania, wybierając pierwszego z brzegu. Już miał jej zapalić końcówkę, kiedy usłyszeli kroki na schodach.
- Cholera - mruknął, chowając paczkę i wyrywając jej papierosa. Błyskawicznym ruchem wrzucił jej go do torebki. - Później spróbujesz. Są naprawdę niezłe - mrugnął do niej. Sam zaciągnął się swoim i ani myślał go wyrzucić do kosza stojącego obok. Zrozumiała, że się dla niej poświęcił. W korytarzu i tak unosił się dym. Gdyby jakiś nauczyciel poczuł ten zapach a nie zobaczył dowodu w rękach żadnego z nich obydwoje mieliby kłopoty. Teraz oberwie się tylko jemu. Zrobił to w samą porę, bo chwilę później ukazały się dwie osoby, zajęte kłótnią. Pierwszą był nieznany jej jeszcze gruby nauczyciel, na oko koło pięćdziesiątki. A drugą niespodziewanie okazał się być dobrze znany jej chłopak z burzą loków na głowie.
~*~^~*~
Ten rozdział dedykuję Zuuz (Amis), która zmotywowała mnie do napisania go :)
Jeśli ktoś ma ochotę to przeczytania czegoś zaje*istego to kliknijcie szybko na stronę ,,Moja Beta" tam na górze.
A teraz wielka prośba!!! Na dole pod obserwatorami wstawiłam ankietę. BŁAGAM ODPOWIEDZCIE :( KAŻDY kto czyta. Potrzebuję motywacji do pisania :P Nawet jeśli nie komentujesz to kliknij proszę. Chcę wiedzieć czy to ma sens. Jeśli nie będzie głosów to zamykam bloga definitywnie.
To paa :**
- Przepraszam - powiedziała szybko Susan i zaczęła iść w stronę ławki, którą dzieliła z Liamem. Chłopak prawie niezauważalnie pokręcił głową i posłał jej znaczące spojrzenie. Wtedy Susan zauważyła, że nauczycielka nie odpowiedziała. Odwróciła się powoli, wbijając wzrok w przysadzistą kobietę.
- To wszystko co masz mi do powiedzenia panno Cole? Spóźniłaś się...- tu przerwała, żeby ostentacyjnie sprawdzić godzinę na zegarku -...dwadzieścia trzy minuty! To już nie spóźnienie, to nieobecność. I spora uwaga za taką nieodpowiedzialność. - usiadła przy biurku, patrząc na nią zawistnie.
- Nie znam jeszcze szkoły i nie mogłam trafić - Susan wzruszyła ramionami, bo tego typu ludzie nigdy nie robili na niej wrażenia -Jakby pani nie zauważyła to chodzę tutaj od paru dni - dodała z kpiną w głosie
- Szkoda, że nie trafił się nam ktoś inteligentniejszy - wysyczała nauczycielka. Po klasie przebiegł szmer oburzenia. Susan tylko uśmiechnęła się pod nosem - Szkoda, że nie trafiłam na nauczycielkę z większym IQ, może wtedy mogłabym się czegoś tutaj nauczyć. - Uśmiechnęła się do niej szeroko, po czym odwróciła się i usiadła obok zszokowanego Liama. Pani Wilson aż zaczerwieniła się z oburzenia.
- Do tablicy Cole! Zobaczymy jak sobie poradzisz z paroma zadaniami. A i jeszcze dwie godziny kozy po szkole - Słysząc to, Susan po raz pierwszy miała ochotę czymś w nią rzucić. Ale zamiast tego wstała, nie rzucając nauczycielce nawet przelotnego spojrzenia. Jej twarz wyrażała pełną pogardę kiedy podchodziła do tablicy. Zawsze była niezła z przedmiotów ścisłych, więc polecenia nie sprawiły jej żadnej trudności.
- Mogę już odejść? - zapytała, kiedy skończyła. Pani Wilson w szoku przyglądała się rozwiązaniom. Susan dobrze wiedziała, że nie znajdzie żadnego błędu.
- Ale to zadania dla zaawansowanych! - wyrwało się nauczycielce, zanim zdążyła się powstrzymać. W tym momencie odezwał się dzwonek na przerwę - Pamiętaj o kozie Cole! - wysyczała Wilson.
Liam podszedł do Sus z jej torbą - Trzymaj - powiedział, kręcąc głową - Niezły numer z ciebie. Pierwszy tydzień i już koza. Ja w przeciągu trzech lat byłem tam może cztery razy i to zawsze z winy Harry'ego. - Susan zdziwiły jego słowa. Styles nie wyglądał na osobę o szczególnie buntowniczym charakterze. Zdecydowała się jednak nie drążyć tematu - Nie dobijaj mnie błagam! Mam co robić po szkole i nie szczególnie mi się uśmiecha dwugodzinna nuda z obcymi ,,przestępcami" - westchnęła ciężko.
- Może spotkasz kogoś znajomego - uśmiechnął się do niej -Chodźmy lepiej po książki na następną lekcję - powiedział, ciągnąc ją za sobą w stronę schodów.
~*~
Po wszystkich lekcjach Liam zaprowadził ją pod salę, gdzie miała się odbyć odsiadka.
- Nauczyciel, który tutaj pilnuje zawsze się spóźnia. Ja już idę - trochę się zmieszał i spojrzał na chłopaka leżącego na ławce z zamkniętymi oczami - Lambert odezwij się czasem do niej. - mruknął w jego kierunku - No to do jutra Sus - przytulił dziewczynę i odszedł niechętnie zostawiając ją z leżącym. Blondynka z zaciekawieniem przyglądnęła się brunetowi. Na pierwszy rzut oka widać było, że ma farbowane włosy. Ręce miał położone pod głową a na ustach majaczył lekki kpiący uśmiech. Każda część jego ubioru była czarna za wyjątkiem czerwonego paska u spodni. Na ręce miał bransoletki z kolcami a w uszach tunele o średnicy około dwóch centymetrów. Podniósł leniwie powieki i spojrzał jej prosto w oczy. Przenikliwe spojrzenie niebieskich tęczówek sprawiło, że po plecach dziewczyny przeszedł dreszcz.
- Nowa?- zapytał retorycznie, podnosząc się i siadając po turecku - Świętoszek Payne już cię przyjął pod swoje skrzydła, co? - zaśmiał się kpiąco. Nie wiedzieć czemu blondynka poczuła, że wreszcie znalazła w szkole kogoś podobnego do niej. Była zmęczona po całym dniu, więc bez pytania usiadła obok niego.
- Pozwoliłem ci? - Kiedy zignorowała jego pytanie złapał jej twarz w ręce i obrócił w swoją stronę - Nie lekceważ mnie. Potrafię być niebezpieczny. Jesteś jakaś inna od dziewczyn w twoim wieku... Chyba wiem dlaczego. Gdzie masz stado piszczących psiapsiółek?
- Nie przepadam za takimi - odparła spokojnie szarooka - A ty co? Szkolny bad boy?
- Wolałbym określenie niepokorny intelektualista - odparł, mrugając do niej i puszczając jej twarz. Wyciągnął z kieszeni opakowanie papierosów i zapalniczkę. Blondynka z uniesionymi brwiami przyglądała się jak wkłada jednego do ust i przykłada do jego końca zapalniczkę. Rozglądnęła się sprawdzając, czy aby na pewno nikt tego nie widzi. Zaśmiała się cicho widząc zupełnie pusty korytarz. Pan niepokorny dobrze wiedział co robi. Po chwili poczuła intensywny ostry zapach. I musiała przyznać, że nawet się jej spodobał. Oparła się o ścianę, zamykając oczy i głęboko wdychając dym. Po chwili poczuła łaskotanie przy uchu.
- Czyżbyś miała ochotę zapalić? - wyszeptał jej do ucha. Czy miała? Zdecydowanie tak. Po raz pierwszy w życiu poczuła potrzebę, żeby to zrobić. Kiwnęła głową i otworzyła oczy.
- Możesz się czuć zaszczycona. Z niewieloma osobami się dzielę - powiedział, ponownie wysyłając jej kpiący uśmiech. Ale tym razem w jego przenikliwych oczach można było dostrzec cień sympatii. Wyciągnął do niej paczkę zachęcając, żeby sięgnęła po jednego. Dziewczyna uczyniła to bez wahania, wybierając pierwszego z brzegu. Już miał jej zapalić końcówkę, kiedy usłyszeli kroki na schodach.
- Cholera - mruknął, chowając paczkę i wyrywając jej papierosa. Błyskawicznym ruchem wrzucił jej go do torebki. - Później spróbujesz. Są naprawdę niezłe - mrugnął do niej. Sam zaciągnął się swoim i ani myślał go wyrzucić do kosza stojącego obok. Zrozumiała, że się dla niej poświęcił. W korytarzu i tak unosił się dym. Gdyby jakiś nauczyciel poczuł ten zapach a nie zobaczył dowodu w rękach żadnego z nich obydwoje mieliby kłopoty. Teraz oberwie się tylko jemu. Zrobił to w samą porę, bo chwilę później ukazały się dwie osoby, zajęte kłótnią. Pierwszą był nieznany jej jeszcze gruby nauczyciel, na oko koło pięćdziesiątki. A drugą niespodziewanie okazał się być dobrze znany jej chłopak z burzą loków na głowie.
~*~^~*~
Ten rozdział dedykuję Zuuz (Amis), która zmotywowała mnie do napisania go :)
Jeśli ktoś ma ochotę to przeczytania czegoś zaje*istego to kliknijcie szybko na stronę ,,Moja Beta" tam na górze.
A teraz wielka prośba!!! Na dole pod obserwatorami wstawiłam ankietę. BŁAGAM ODPOWIEDZCIE :( KAŻDY kto czyta. Potrzebuję motywacji do pisania :P Nawet jeśli nie komentujesz to kliknij proszę. Chcę wiedzieć czy to ma sens. Jeśli nie będzie głosów to zamykam bloga definitywnie.
To paa :**
MA SENS, JEŚLI JA MÓWIE ŻE MA SENS TO MA SENS. I MUSISZ PISAĆ DALEJ BO KOCHAM TO OPOWIADANIE I TWÓJ STYL PISANIA I TO OPOWIADANIE (TAK WIEM POWTARZAM SIĘ) I CIE UKATRUPIE JEŚLI PRZESTANIESZ!
OdpowiedzUsuńNiepokorny intelektualista hahahaha jezu dziewczyno kocham Cie
Po moim ostatnim komentarzu nie mam siły się rozpisywać xD
OdpowiedzUsuńTylko 3 sprawy
1. Nikki ma rację
2. Dobrze, że napisałaś o ankiecie, bo bym jej nie zobaczyła. Jest malutka i na samym dole
3. Nie
UsuńWAŻ SIĘ
UsuńKończyć
UsuńZ pisaniem
UsuńOpowiadanie jak opowiadanie
UsuńKocham je
UsuńAle kiedyś się skończy
UsuńI będą nowe. O ile nie przestaniesz pisać :P
UsuńMasz wielki talent i nie możesz go zmarnować. Uwielbiam Twój styl, opisy, bohaterów...
OdpowiedzUsuńSuz będzie chodzić do szkoły? Co jak co, ale gyby zostało mi kilka lat życia, to lepiej bym je wykorzystała ;) Fajny ten jej nowy kolega :) Ciekawe, co będzie dalej. Czekam na nn.
Wyatarczająca motywacja? :*** <333 ♥♥♥ ♡♡♡
Sydney ma racje i koniec kropka!
OdpowiedzUsuńWgl wow uszanowanko Susan tak bad! :D
Styles taki niedobry
Liam taki grzeczny
ten nowy taki seksiak
wow
uszanowanko!
Jesteś winna zarwania nocy przeze mnie ;) a jeszcze wstawałam do szkoły, ale było warto, no i w końcu jestem na bieżąco!!! :D
OdpowiedzUsuńWciągnęłam się w tę historie <333
No i jak przeczytałam, że jest szansa na wyleczenie Susan to to sobie myślę "Uuu, ciekawe czy będzie zdrowa" bo możliwe, że zrobisz mi tylko nadzieję, a na koniec DUPA! xD
Co do tego rozdziału, jaki pocisk do matematyczki... marzy mi się taki, jakbym coś takiego wypaliła do babki od matmy to chyba by mnie zabiła, ale jednak wolałabym to powiedzieć mojej wychowawczyni, hehe i tu by było gorzej. Zostałabym obdarta ze skóry ;)
Liam zawsze w kozie przez Hazze ♡ heheh...
Harry, masz zły wpływ na wszystkich dookoła! ;P
Ciekawe jak tam będzie z tym nowym "bad boy'em" co jara fajki na korytarzu, już go lubię *-*
Dobra, teraz się skup, bo mam Ci ważną wiadomość do przekazania... Uwaga!
Nie przestawaj pisać, NIGDY! Zabraniam Ci :)
Dobrze, że wspomniałaś o ankiecie, bo bym jej nie zauważyła :>
Do następnego :**
Przypadkowo natrafiłam na tego bloga. Podoba mi się fabuła, jest świetna, trzyma w napięciu i dosłownie wciąga. Z wielką niecierpliwością czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuń