Na wstępie: Dzięki, że jesteście i przepraszam, że musieliście czekać tak długo. Proszę was też o wsparcie na moim drugim blogu: http://four-steps-to-the-bottom.blogspot.com/
Jest bezpośrednio związany z tym, ponieważ opowiada o historii Henley(starej przyjaciółki Harry'ego, jeśli ktoś nie pamięta).
Nie przedłużając, życzę miłego czytania :)
~Piosenka~
Nauczyłem się, że niektórzy ludzie są na zawsze, a niektórzy tylko sporadycznie, i że nie mam żadnego wpływu na to, kto będzie na zawsze, a kto od czasu do czasu.
Karpowicz
~*~^~*~
Chłopak uśmiechnął się do kamery najszerzej jak mógł. Światła studia trochę go oślepiały, ale ignorował je jak zawsze. Rzucił zaczepne spojrzenie prezenterce i oparł się o kanapę. Był wyluzowany, chociaż po wczorajszej imprezie trochę jeszcze się mu kręciło w głowie. Poprawił włosy niedbałym ruchem i ostentacyjnie zignorował karcący wzrok Liama. Odbiegł na chwilę myślami do Lamberta i zaczął się zastanawiać czy on zdążył już wytrzeźwieć. Dawno razem nie byli na żadnej imprezie, ale chłopak musiał przyznać, że chętnie by to jeszcze powtórzył. Z resztą przyjaciół nigdy nie udawało się mu aż tak dobrze bawić. Picie z Lambertem zapewniało chociaż chwilowe zapomnienie. Śmiać mu się chciało jak przypominał sobie wydarzenia wczorajszej nocy. Prędko ich do tego klubu już nie wpuszczą.
- Harry? Hej Harry, słyszysz co do ciebie mówię? - doszedł w końcu do niego głos prezenterki. Zdziwiony odwrócił głowę w jej stronę.
- Wybacz, zamyśliłem się. O co pytałaś? - ułożył usta w przepraszającym uśmiechu. Przyglądał się jej przez chwilę, ledwo powstrzymując kpiący śmiech. Na oko pod trzydziestkę, ze skórą lekko przypaloną solarium i tlenionymi włosami. Umyślnie trochę się pochyliła, żeby każdy członek zespołu mógł podziwiać jej wydatny i zapewne sztuczny biust. Kiedy rozciągała twarz w jej mniemaniu kuszącym uśmieszku zastanawiał się, jak to możliwe przy takich ilościach makijażu.
- Zdradziłbyś nam o czym, albo raczej o kim myślisz? Pewnie o tej rudej dziewczynie z którą cię widziano ostatnio, czyż nie?
Louis wbił mu dyskretnie palec w brzuch. Niewinny wzrok, ale przekaz oczywisty- Nie dać się sprowokować.
- Tak się składa, że nie trafiłaś. Poza tym myślę, że chociaż moje myśli mogą pozostać prywatne. Staram się nimi zanadto nie dzielić ze światem.
- Musi ci być ciężko. W niecały rok ze zwykłego chłopaka stałeś się jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w Wielkiej Brytanii. Wszystko wskazuje na to, że sukces zespołu niedługo rozrośnie się na cały świat.
- Jedyne czego chcę, to możliwość rozwijania głosu i odrobina spokoju. - Powiedział to trochę ostrzej niż powinien. Czuł już w powietrzu napięcie między chłopakami. Byli jednak na tyle dobrzy w ukrywaniu emocji, że zapewne nikt oglądający wywiad nie zda sobie z tego sprawy. Poczuł lekkie wyrzuty sumienia, to przez niego w zespole pojawiała się większość spięć. Wpływał na to oczywiście także stres i przemęczenie, ale jego przyjaciół doprowadzało do szału jego zachowanie. Nie robił tego zupełnie świadomie, tylko nie opanował jeszcze dobrze sztuki udawania. Prawdopodobnie nigdy nie byłby z niego dobry aktor.
- Rozumiem... Jak się czujecie po zakończeniu X-factor? Tęsknicie za programem i waszymi znajomymi z programu?
- Oczywiście, że tęsknimy! To był naprawdę wspaniały czas, spełniliśmy nasze marzenia i mamy otwartą drogę na przyszłość. A z innymi uczestnikami nadal staramy się w jakiś sposób utrzymywać kontakt. Teraz mamy mniej czasu, bo zaczynamy planować pierwszą płytę, ale nie możemy zdradzić teraz już nic więcej. - Odpowiedział jej Zayn z szerokim uśmiechem i entuzjazmem w głosie. Kobieta praktycznie topiła się pod wpływem jego spojrzenia. Wypięła biust jeszcze bardziej i mrugnęła do niego.
- Myślę, że wszyscy czekają na jakieś pierwsze utwory. Mi osobiście już skradliście serce. Musimy już kończyć, ale mam nadzieję, że szybko będziemy mieli okazję spotkać się ponownie. Dziękuję za wywiad.
Cała piątka jak na zawołanie uśmiechnęła się do kamery.
- Koniec! - zawołał któryś z operatorów. Harry przeciągnął się i wstał zadowolony, że to już koniec męki. Podszedł do nich Simon, od niedawna manager zespołu.
- Dobra robota chłopcy! Tylko Harry... Musisz się bardziej starać. Będziesz musiał nauczyć się panowania nad językiem. To jest biznes! W gruncie rzeczy nikogo nie obchodzi twoje zdanie. Wiesz dobrze, że fani wolą wesołych i energicznych artystów. - Patrzył się na niego znacząco, ale po chwili przerzucił wzrok na Zayna - Świetnie stary, tak trzymaj dzisiaj uratowałeś Stylesowi tyłek. Możecie się zbierać, widzimy się jutro.
Pożegnali się z nim i ruszyli do wyjścia. Harry odłączył się od reszty i poszedł szybko przodem. Wyjął telefon z kieszeni i wykręcił znany już na pamięć numer.
- Tutaj Susan Cole, proszę zostaw wiadomość - odezwała się natychmiast automatyczna sekretarka. Dzwonił tak po kilka razy dziennie żeby usłyszeć jej głos chociażby tylko na tym nagraniu.
~*~
Dziewczyna popłakała się ze szczęścia przy finale X-factor. Była to jedna z niewielu okazji w których okazywała wszystkie swoje uczucia. Miała wtedy tylko ochotę skakać na słowa, że o nie koniec ich zespołu, a początek kariery. Oglądała każdy występ i wywiad przyjaciół. Nie przegapiła żadnego ich wystąpienia i w dalszym ciągu mogła uważać się za prawdopodobnie ich największą fankę. Trochę tak się czuła, powoli chwile, które spędzili razem stawały się coraz bardziej odległe. Czasami nie była nawet pewna czy to się naprawdę zdarzyło. W niecały rok chłopców znał cały świat. Była szczęśliwa, że podjęła taką a nie inną decyzję. Dzięki jej zniknięciu każdy z nich mógł się skupić na muzyce. Miała lepszą sytuację od nich, ponieważ słuchała ich głosów dzień w dzień, a to pomagało. Oni natomiast się zamartwiali bez żadnych wieści. Miała straszne wyrzuty sumienia, ale wiedziała, że w końcu zapomną. Skupią się na karierze i przestaną myśleć o jej zniknięciu. Najbardziej martwiła się o Harry'ego, bo ostatnio w wywiadach wydawał się jakiś inny. Często wyglądał na przemęczonego i był też dość małomówny. Nie włączała swojego telefonu ani razu od wyjazdu, bo wiedziała, że złamałaby się i odezwała do nich. Z ojcem kontaktowała się wyłącznie przez maila i telefon ośrodka. Przyjeżdżał też do niej zwykle raz w miesiącu.
- Harry w końcu sobie wszystko ułoży i znajdzie dziewczynę, którą pokocha. - powtarzała to sobie cały czas i starała się sobie wmawiać, że nie będzie jej to przeszkadzać. Brakowało jej też strasznie Nialla, ale na niego wstydziła się nawet patrzeć. Zostawiła go samego bez słowa, a w zasadzie przed jej wyjazdem można powiedzieć, że byli czymś w rodzaju pary. Wszystko było teraz zbyt skomplikowane, więc cieszyła się, że spędzi w ośrodku jeszcze trzy miesiące. Po powrocie ciężko byłoby ukryć swoją obecność. Jej przemyślenia przerwało lekkie pukanie do drzwi pokoju.
- Proszę! - zawołała, słabym jeszcze głosem. Leżała, bo poprzedniego dnia miała kolejną chemię, którą bardzo ciężko zniosła. Była jeszcze chudsza niż zawsze, ale twarz miała nabrzmiałą. Musiała także zgolić całe włosy, bo wypadały pod wpływem terapii. Mimo tej całej męki nie wyglądało na to żeby leczenie przynosiło pożądane efekty. Do pokoju weszła drobna dziewczyna o imieniu Zoe. Szarooka uśmiechnęła się do niej najcieplej jak potrafiła.
- Jak się czujesz? - zapytała cicho, siadając przy niej na łóżku. Jej brązowe oczy wyrażały bezdenne współczucie. Nikt, kto tego nie przeżył sam nie potrafiłby jej zrozumieć tak jak ona.
- Jest lepiej. Wieczorem przyjdę do was, tylko jeszcze trochę poleżę - odparła Susan zdecydowanym głosem. Nie lubiła jak ktoś jej współczuł, więc zawsze starała się sprawiać wrażenie silnej, nawet kiedy miała ochotę tylko skulić się w kącie i płakać. Zoe zadrżała i chwyciła ją za dłoń.
- Nie rób tego, mogę z tobą zostać cały wieczór, nie powinnaś wstawać w takim stanie - Intensywne spojrzenie jej brązowych oczu sprawiło, że Sus odwróciła zawstydzona wzrok. Zoe była bardzo zaniepokojona, jej nowa przyjaciółka wyglądała ostatnio w zasadzie jak anorektyczka, można by było pomyśleć, że nie jadła od tygodni. Susan milczała zacięcie, wpatrując się w biały sufit i zagryzając policzek od środka. Jej mętny wzrok błądził po pustych, ale czystych ścianach i zaledwie paru prostych meblach znajdujących się w pokoju.
- Chcę do domu. - Wyszeptała ledwo słyszalnie, a jej oczy wypełniły się łzami. Szybko zamrugała, żeby usunąć ślady swojego załamania.
- Nie wstydź się tak łez, nie są niczym złym. Warto sobie pomóc chociaż w ten sposób. Nie duś w sobie wszystkich emocji! - Starała się ją przekonać już któryś raz.
- Nie potrafię inaczej. - Odpowiedziała automatycznie Susan, która ostatnio często powtarzała to zdanie. Zoe tylko westchnęła i pokręciła głową. Wolała widzieć ją w tych nielicznych chwilach szczęścia niż taką jak zazwyczaj...
~*~
~Piosenka2~
Szatyn wyszedł z budynku prosto w szalejącą burzę. Zadrżał i owinął się szczelniej płaszczem. Bez zastanowienia ruszył szybkim krokiem w stronę parkingu.
-Styles! - usłyszał za sobą ostry krzyk. Harry odwrócił się i zobaczył podbiegającego do niego Nialla.
- Co jest? - Uniósł wysoko brwi i skrzyżował ręce na piersi.Nie miał w tej chwili na rozmowy, najchętniej znalazłby się już w domu.
- Ja też za nią tęsknię, nawet nie potrafisz sobie wyobrazić jak bardzo! Tylko, że w przeciwieństwie do ciebie, staram się tego nie okazywać. Jesteś cholernie samolubny, wiesz o tym? Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, a ostatnio zaczynasz traktować nas jak wrogów. Co jest z tobą nie tak Styles? - Blondyn wyglądał na wściekłego, a z drugiej strony bardzo smutnego. Harry nie pamiętał kiedy ostatnio szczerze z nim rozmawiał. Patrząc na niego poczuł dręczące wyrzuty sumienia. Spuścił wzrok i podenerwowany zaczął przygryzać kącik ust. Chyba trzeba wreszcie powiedzieć prawdę.
- Niall ja...- Zaczął łagodnie, przerywając żeby zmusić się do spojrzenia przyjacielowi w oczy. Ciężko mu było wytrzymać pytające spojrzenie blondyna - ja się w niej zakochałem... przepraszam, naprawdę.
Twarz Nialla wyrażała czysty szok i niedowierzanie. Stał nieruchomo z rozmytym wzrokiem i teraz bolało go jeszcze bardziej. Harry potarł dłońmi o policzki i poruszył się niespokojnie. Miał nadzieję, że blondyn nie uzna tego za koniec ich przyjaźni. Wreszcie wyraz twarzy blondyna się zmienił, a jego policzki zaczerwieniały. Jego spojrzenie nigdy wcześniej nie wydawało się mu aż tak intensywne.
- Czy ona też? - zdołał tylko tyle wykrztusić, ze łzami w oczach.
- Nie wiem... - Odparł Harry, tylko częściowo kłamiąc - Nie odezwała się do mnie ani razu od wyjazdu. Ja... nie chciałem cię zranić Niall, naprawdę. Tylko myślę, że powinieneś to wiedzieć. Jesteś moim przyjacielem i nigdy bym nie chciał żebyś czuł się przeze mnie źle..
Blondyn głęboko wciągnął powietrze do płuc i skupił wzrok na swoich dłoniach.
- Nie wiem co powiedzieć, muszę to przemyśleć stary. Postaw się na moim miejscu. W zasadzie była moją dziewczyną i... zniknęła. - Jego głos się załamał, a w oczach pojawiły się kolejne łzy. - Muszę... muszę... iść. - Odwrócił się i odbiegł w przeciwną stronę. Harry śledził go wzrokiem, czując tylko ogarniający go żal. Już dawno przestał traktować go jak rywala.
~*~
Niall biegł tak szybko jak tylko potrafił. Przed oczami miał cały czas uśmiechającą się do niego Susan. Zniknęła pod koniec lipca, czyli dokładnie pół roku po tym jak spotkał ją po raz pierwszy. Dlaczego nic nie powiedziała? Nawet jej ojciec gdzieś wyparował bez słowa. Po policzku blondyna spłynęła pojedyncza łza, którą szybko starł wierzchem dłoni. Pogoda zupełnie oddawała w tej chwili jego stan. Panował półmrok, a strugi deszczu zdążyły już go całkiem zmoczyć. Pobiegł prosto do parku, w którym spotkał ją po ich imprezie. Tego dnia pierwszy raz poszli gdzieś razem i było niesamowicie. Kiedy wreszcie dobiegł do bramy wszystkie mięśnie go paliły i czuł jakby jego płuca miały zaraz przestać działać. Blondyn nigdy wcześniej nie spotkał takiej dziewczyny, to w niej pierwszy raz naprawdę się zakochał, chociaż miał już osiemnaście lat. Podbiegł do drzewa, pod którym często siadali w zeszłoroczną wiosnę. Zobaczył serce z inicjałami, które kiedyś razem wystrugali w korze. Wydawała się wtedy taka szczęśliwa! Jego myśli odbiegły ku tamtemu dniu. Kiedy serce było gotowe, po raz pierwszy to ona go pocałowała. Zawsze była nieśmiała, ale tamtego dnia widział w jej oczach, że naprawdę zaczęła odwzajemniać jego uczucie. Pachniała pięknie świeżym powietrzem i kwiatami. Miała na sobie białą zwiewną sukienkę i pleciony sweter. Jak zawsze sam jej widok zapierał mu dech w piersi. Słońce odbijało się w jej wesołych oczach, kiedy na niego patrzyła. Chłopak pamiętał każdy szczegół, a szczególnie smak jej ust i jej słowa.
- Jesteś niezwykły. - Szepnęła w jego głowie raz jeszcze. Echo tych słów i jej śmiechu rozbrzmiewało coraz ciszej w jego wspomnieniach. Uderzył z całej siły pięściami w stare drzewo. Teraz już nawet nie starał się powstrzymać płaczu, a przez jego ciało przebiegały nieprzyjemne dreszcze.
- Dlaczego, kurwa? Dlaczego?! - Wrzasnął, szlochając. Opadł na kolana i oparł się głową o drzewo. Zawołał z rozpaczą jej imię, a jego krzyk zanikł przy trzasku błyskawicy.
Susan...
~*~
And even though I know that you and I
Could never find the kind of love we wanted together,
Alone, I find myself missing
~*~
Mała refleksja:
Czy zawsze osoby krzywdzące są złe? Osoba, która rani może tym samym zatracić siebie.
Więc zastanówmy się chwilę...
Czy przypadkiem osobą najbardziej skrzywdzoną nie jest osoba, która krzywdzi?
Jest bezpośrednio związany z tym, ponieważ opowiada o historii Henley(starej przyjaciółki Harry'ego, jeśli ktoś nie pamięta).
Nie przedłużając, życzę miłego czytania :)
~Piosenka~
Nauczyłem się, że niektórzy ludzie są na zawsze, a niektórzy tylko sporadycznie, i że nie mam żadnego wpływu na to, kto będzie na zawsze, a kto od czasu do czasu.
Karpowicz
~*~^~*~
Chłopak uśmiechnął się do kamery najszerzej jak mógł. Światła studia trochę go oślepiały, ale ignorował je jak zawsze. Rzucił zaczepne spojrzenie prezenterce i oparł się o kanapę. Był wyluzowany, chociaż po wczorajszej imprezie trochę jeszcze się mu kręciło w głowie. Poprawił włosy niedbałym ruchem i ostentacyjnie zignorował karcący wzrok Liama. Odbiegł na chwilę myślami do Lamberta i zaczął się zastanawiać czy on zdążył już wytrzeźwieć. Dawno razem nie byli na żadnej imprezie, ale chłopak musiał przyznać, że chętnie by to jeszcze powtórzył. Z resztą przyjaciół nigdy nie udawało się mu aż tak dobrze bawić. Picie z Lambertem zapewniało chociaż chwilowe zapomnienie. Śmiać mu się chciało jak przypominał sobie wydarzenia wczorajszej nocy. Prędko ich do tego klubu już nie wpuszczą.
- Harry? Hej Harry, słyszysz co do ciebie mówię? - doszedł w końcu do niego głos prezenterki. Zdziwiony odwrócił głowę w jej stronę.
- Wybacz, zamyśliłem się. O co pytałaś? - ułożył usta w przepraszającym uśmiechu. Przyglądał się jej przez chwilę, ledwo powstrzymując kpiący śmiech. Na oko pod trzydziestkę, ze skórą lekko przypaloną solarium i tlenionymi włosami. Umyślnie trochę się pochyliła, żeby każdy członek zespołu mógł podziwiać jej wydatny i zapewne sztuczny biust. Kiedy rozciągała twarz w jej mniemaniu kuszącym uśmieszku zastanawiał się, jak to możliwe przy takich ilościach makijażu.
- Zdradziłbyś nam o czym, albo raczej o kim myślisz? Pewnie o tej rudej dziewczynie z którą cię widziano ostatnio, czyż nie?
Louis wbił mu dyskretnie palec w brzuch. Niewinny wzrok, ale przekaz oczywisty- Nie dać się sprowokować.
- Tak się składa, że nie trafiłaś. Poza tym myślę, że chociaż moje myśli mogą pozostać prywatne. Staram się nimi zanadto nie dzielić ze światem.
- Musi ci być ciężko. W niecały rok ze zwykłego chłopaka stałeś się jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w Wielkiej Brytanii. Wszystko wskazuje na to, że sukces zespołu niedługo rozrośnie się na cały świat.
- Jedyne czego chcę, to możliwość rozwijania głosu i odrobina spokoju. - Powiedział to trochę ostrzej niż powinien. Czuł już w powietrzu napięcie między chłopakami. Byli jednak na tyle dobrzy w ukrywaniu emocji, że zapewne nikt oglądający wywiad nie zda sobie z tego sprawy. Poczuł lekkie wyrzuty sumienia, to przez niego w zespole pojawiała się większość spięć. Wpływał na to oczywiście także stres i przemęczenie, ale jego przyjaciół doprowadzało do szału jego zachowanie. Nie robił tego zupełnie świadomie, tylko nie opanował jeszcze dobrze sztuki udawania. Prawdopodobnie nigdy nie byłby z niego dobry aktor.
- Rozumiem... Jak się czujecie po zakończeniu X-factor? Tęsknicie za programem i waszymi znajomymi z programu?
- Oczywiście, że tęsknimy! To był naprawdę wspaniały czas, spełniliśmy nasze marzenia i mamy otwartą drogę na przyszłość. A z innymi uczestnikami nadal staramy się w jakiś sposób utrzymywać kontakt. Teraz mamy mniej czasu, bo zaczynamy planować pierwszą płytę, ale nie możemy zdradzić teraz już nic więcej. - Odpowiedział jej Zayn z szerokim uśmiechem i entuzjazmem w głosie. Kobieta praktycznie topiła się pod wpływem jego spojrzenia. Wypięła biust jeszcze bardziej i mrugnęła do niego.
- Myślę, że wszyscy czekają na jakieś pierwsze utwory. Mi osobiście już skradliście serce. Musimy już kończyć, ale mam nadzieję, że szybko będziemy mieli okazję spotkać się ponownie. Dziękuję za wywiad.
Cała piątka jak na zawołanie uśmiechnęła się do kamery.
- Koniec! - zawołał któryś z operatorów. Harry przeciągnął się i wstał zadowolony, że to już koniec męki. Podszedł do nich Simon, od niedawna manager zespołu.
- Dobra robota chłopcy! Tylko Harry... Musisz się bardziej starać. Będziesz musiał nauczyć się panowania nad językiem. To jest biznes! W gruncie rzeczy nikogo nie obchodzi twoje zdanie. Wiesz dobrze, że fani wolą wesołych i energicznych artystów. - Patrzył się na niego znacząco, ale po chwili przerzucił wzrok na Zayna - Świetnie stary, tak trzymaj dzisiaj uratowałeś Stylesowi tyłek. Możecie się zbierać, widzimy się jutro.
Pożegnali się z nim i ruszyli do wyjścia. Harry odłączył się od reszty i poszedł szybko przodem. Wyjął telefon z kieszeni i wykręcił znany już na pamięć numer.
- Tutaj Susan Cole, proszę zostaw wiadomość - odezwała się natychmiast automatyczna sekretarka. Dzwonił tak po kilka razy dziennie żeby usłyszeć jej głos chociażby tylko na tym nagraniu.
~*~
Dziewczyna popłakała się ze szczęścia przy finale X-factor. Była to jedna z niewielu okazji w których okazywała wszystkie swoje uczucia. Miała wtedy tylko ochotę skakać na słowa, że o nie koniec ich zespołu, a początek kariery. Oglądała każdy występ i wywiad przyjaciół. Nie przegapiła żadnego ich wystąpienia i w dalszym ciągu mogła uważać się za prawdopodobnie ich największą fankę. Trochę tak się czuła, powoli chwile, które spędzili razem stawały się coraz bardziej odległe. Czasami nie była nawet pewna czy to się naprawdę zdarzyło. W niecały rok chłopców znał cały świat. Była szczęśliwa, że podjęła taką a nie inną decyzję. Dzięki jej zniknięciu każdy z nich mógł się skupić na muzyce. Miała lepszą sytuację od nich, ponieważ słuchała ich głosów dzień w dzień, a to pomagało. Oni natomiast się zamartwiali bez żadnych wieści. Miała straszne wyrzuty sumienia, ale wiedziała, że w końcu zapomną. Skupią się na karierze i przestaną myśleć o jej zniknięciu. Najbardziej martwiła się o Harry'ego, bo ostatnio w wywiadach wydawał się jakiś inny. Często wyglądał na przemęczonego i był też dość małomówny. Nie włączała swojego telefonu ani razu od wyjazdu, bo wiedziała, że złamałaby się i odezwała do nich. Z ojcem kontaktowała się wyłącznie przez maila i telefon ośrodka. Przyjeżdżał też do niej zwykle raz w miesiącu.
- Harry w końcu sobie wszystko ułoży i znajdzie dziewczynę, którą pokocha. - powtarzała to sobie cały czas i starała się sobie wmawiać, że nie będzie jej to przeszkadzać. Brakowało jej też strasznie Nialla, ale na niego wstydziła się nawet patrzeć. Zostawiła go samego bez słowa, a w zasadzie przed jej wyjazdem można powiedzieć, że byli czymś w rodzaju pary. Wszystko było teraz zbyt skomplikowane, więc cieszyła się, że spędzi w ośrodku jeszcze trzy miesiące. Po powrocie ciężko byłoby ukryć swoją obecność. Jej przemyślenia przerwało lekkie pukanie do drzwi pokoju.
- Proszę! - zawołała, słabym jeszcze głosem. Leżała, bo poprzedniego dnia miała kolejną chemię, którą bardzo ciężko zniosła. Była jeszcze chudsza niż zawsze, ale twarz miała nabrzmiałą. Musiała także zgolić całe włosy, bo wypadały pod wpływem terapii. Mimo tej całej męki nie wyglądało na to żeby leczenie przynosiło pożądane efekty. Do pokoju weszła drobna dziewczyna o imieniu Zoe. Szarooka uśmiechnęła się do niej najcieplej jak potrafiła.
- Jak się czujesz? - zapytała cicho, siadając przy niej na łóżku. Jej brązowe oczy wyrażały bezdenne współczucie. Nikt, kto tego nie przeżył sam nie potrafiłby jej zrozumieć tak jak ona.
- Jest lepiej. Wieczorem przyjdę do was, tylko jeszcze trochę poleżę - odparła Susan zdecydowanym głosem. Nie lubiła jak ktoś jej współczuł, więc zawsze starała się sprawiać wrażenie silnej, nawet kiedy miała ochotę tylko skulić się w kącie i płakać. Zoe zadrżała i chwyciła ją za dłoń.
- Nie rób tego, mogę z tobą zostać cały wieczór, nie powinnaś wstawać w takim stanie - Intensywne spojrzenie jej brązowych oczu sprawiło, że Sus odwróciła zawstydzona wzrok. Zoe była bardzo zaniepokojona, jej nowa przyjaciółka wyglądała ostatnio w zasadzie jak anorektyczka, można by było pomyśleć, że nie jadła od tygodni. Susan milczała zacięcie, wpatrując się w biały sufit i zagryzając policzek od środka. Jej mętny wzrok błądził po pustych, ale czystych ścianach i zaledwie paru prostych meblach znajdujących się w pokoju.
- Chcę do domu. - Wyszeptała ledwo słyszalnie, a jej oczy wypełniły się łzami. Szybko zamrugała, żeby usunąć ślady swojego załamania.
- Nie wstydź się tak łez, nie są niczym złym. Warto sobie pomóc chociaż w ten sposób. Nie duś w sobie wszystkich emocji! - Starała się ją przekonać już któryś raz.
- Nie potrafię inaczej. - Odpowiedziała automatycznie Susan, która ostatnio często powtarzała to zdanie. Zoe tylko westchnęła i pokręciła głową. Wolała widzieć ją w tych nielicznych chwilach szczęścia niż taką jak zazwyczaj...
~*~
~Piosenka2~
Szatyn wyszedł z budynku prosto w szalejącą burzę. Zadrżał i owinął się szczelniej płaszczem. Bez zastanowienia ruszył szybkim krokiem w stronę parkingu.
-Styles! - usłyszał za sobą ostry krzyk. Harry odwrócił się i zobaczył podbiegającego do niego Nialla.
- Co jest? - Uniósł wysoko brwi i skrzyżował ręce na piersi.Nie miał w tej chwili na rozmowy, najchętniej znalazłby się już w domu.
- Ja też za nią tęsknię, nawet nie potrafisz sobie wyobrazić jak bardzo! Tylko, że w przeciwieństwie do ciebie, staram się tego nie okazywać. Jesteś cholernie samolubny, wiesz o tym? Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, a ostatnio zaczynasz traktować nas jak wrogów. Co jest z tobą nie tak Styles? - Blondyn wyglądał na wściekłego, a z drugiej strony bardzo smutnego. Harry nie pamiętał kiedy ostatnio szczerze z nim rozmawiał. Patrząc na niego poczuł dręczące wyrzuty sumienia. Spuścił wzrok i podenerwowany zaczął przygryzać kącik ust. Chyba trzeba wreszcie powiedzieć prawdę.
- Niall ja...- Zaczął łagodnie, przerywając żeby zmusić się do spojrzenia przyjacielowi w oczy. Ciężko mu było wytrzymać pytające spojrzenie blondyna - ja się w niej zakochałem... przepraszam, naprawdę.
Twarz Nialla wyrażała czysty szok i niedowierzanie. Stał nieruchomo z rozmytym wzrokiem i teraz bolało go jeszcze bardziej. Harry potarł dłońmi o policzki i poruszył się niespokojnie. Miał nadzieję, że blondyn nie uzna tego za koniec ich przyjaźni. Wreszcie wyraz twarzy blondyna się zmienił, a jego policzki zaczerwieniały. Jego spojrzenie nigdy wcześniej nie wydawało się mu aż tak intensywne.
- Czy ona też? - zdołał tylko tyle wykrztusić, ze łzami w oczach.
- Nie wiem... - Odparł Harry, tylko częściowo kłamiąc - Nie odezwała się do mnie ani razu od wyjazdu. Ja... nie chciałem cię zranić Niall, naprawdę. Tylko myślę, że powinieneś to wiedzieć. Jesteś moim przyjacielem i nigdy bym nie chciał żebyś czuł się przeze mnie źle..
Blondyn głęboko wciągnął powietrze do płuc i skupił wzrok na swoich dłoniach.
- Nie wiem co powiedzieć, muszę to przemyśleć stary. Postaw się na moim miejscu. W zasadzie była moją dziewczyną i... zniknęła. - Jego głos się załamał, a w oczach pojawiły się kolejne łzy. - Muszę... muszę... iść. - Odwrócił się i odbiegł w przeciwną stronę. Harry śledził go wzrokiem, czując tylko ogarniający go żal. Już dawno przestał traktować go jak rywala.
~*~
Niall biegł tak szybko jak tylko potrafił. Przed oczami miał cały czas uśmiechającą się do niego Susan. Zniknęła pod koniec lipca, czyli dokładnie pół roku po tym jak spotkał ją po raz pierwszy. Dlaczego nic nie powiedziała? Nawet jej ojciec gdzieś wyparował bez słowa. Po policzku blondyna spłynęła pojedyncza łza, którą szybko starł wierzchem dłoni. Pogoda zupełnie oddawała w tej chwili jego stan. Panował półmrok, a strugi deszczu zdążyły już go całkiem zmoczyć. Pobiegł prosto do parku, w którym spotkał ją po ich imprezie. Tego dnia pierwszy raz poszli gdzieś razem i było niesamowicie. Kiedy wreszcie dobiegł do bramy wszystkie mięśnie go paliły i czuł jakby jego płuca miały zaraz przestać działać. Blondyn nigdy wcześniej nie spotkał takiej dziewczyny, to w niej pierwszy raz naprawdę się zakochał, chociaż miał już osiemnaście lat. Podbiegł do drzewa, pod którym często siadali w zeszłoroczną wiosnę. Zobaczył serce z inicjałami, które kiedyś razem wystrugali w korze. Wydawała się wtedy taka szczęśliwa! Jego myśli odbiegły ku tamtemu dniu. Kiedy serce było gotowe, po raz pierwszy to ona go pocałowała. Zawsze była nieśmiała, ale tamtego dnia widział w jej oczach, że naprawdę zaczęła odwzajemniać jego uczucie. Pachniała pięknie świeżym powietrzem i kwiatami. Miała na sobie białą zwiewną sukienkę i pleciony sweter. Jak zawsze sam jej widok zapierał mu dech w piersi. Słońce odbijało się w jej wesołych oczach, kiedy na niego patrzyła. Chłopak pamiętał każdy szczegół, a szczególnie smak jej ust i jej słowa.
- Jesteś niezwykły. - Szepnęła w jego głowie raz jeszcze. Echo tych słów i jej śmiechu rozbrzmiewało coraz ciszej w jego wspomnieniach. Uderzył z całej siły pięściami w stare drzewo. Teraz już nawet nie starał się powstrzymać płaczu, a przez jego ciało przebiegały nieprzyjemne dreszcze.
- Dlaczego, kurwa? Dlaczego?! - Wrzasnął, szlochając. Opadł na kolana i oparł się głową o drzewo. Zawołał z rozpaczą jej imię, a jego krzyk zanikł przy trzasku błyskawicy.
Susan...
~*~
And even though I know that you and I
Could never find the kind of love we wanted together,
Alone, I find myself missing
~*~
Mała refleksja:
Czy zawsze osoby krzywdzące są złe? Osoba, która rani może tym samym zatracić siebie.
Więc zastanówmy się chwilę...
Czy przypadkiem osobą najbardziej skrzywdzoną nie jest osoba, która krzywdzi?
What am I gonna do when the best part of me was always you?
What am I suppose to say when I'm all choked up and you're OK?
I'm falling to pieces
What am I suppose to say when I'm all choked up and you're OK?
I'm falling to pieces
Przeczytałam, komentuję. Minął niemal tydzień od opublikowania do przeczytania go przeze mnie. Przykro mi z tego powodu, ciągle zapominałam :c
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś :*
Rozdział jak zwykle super. Rozumiem, że chłopakom jest przykro. Jestem na nią zła, że im nie powiedziała. Nie musiała mówić wszystkiego, wystarczyła informacja, zostawiona kartka, wysłany list, że wyjeżdża i żeby sobie ułożyli życie.
Ale Sus też rozumiem. Musi jej być bardzo ciężko... Odepchnęła chłopaków dla ich dobra, choć sama potrzebuje teraz przyjaciół. To było z jej strony bardzo... uczciwe.
No to czekam na następny :D
Szukasz spisu?
OdpowiedzUsuńchcesz się wybić?
może poczytać inne blogi?
Zapraszam do Spis opowiadań o 1D
Kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńkiedy wreszcie znajdę czas :/
Usuń