piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 7


Czy ci wierzyć? Z chmur kapią blaski,
niebo jest jak puch perlicy,
a cień twój długi i płaski
zaczepia kobiety na ulicy! - 
,,Na balkonie" Maria Pawlikowska-Jasnorzewska 
~*~*~*~

Starsza Pani przetarła dłonią zmęczone oczy Należy się wam wyjaśnienie. To, że straciliście kontakt to nie wina żadnego z was. Wiem, że będziecie źli, ale dajcie mi powiedzieć wszystko. A więc...
Roześmiana trójka przyjaciół wesoło bawiła się w domku na drzewie. 
 - Berek!  -  zawołała roześmiana, rumiana dziewczynka. 
-  Ej! Ja was nie dogonię!- pisnął Louis. 
- Masz problem!  -  powiedział Harry, przybijając piątkę z blondynką. Roześmiali się, rozbiegając po całym domku. 
-   No dalej! Dziewczyny nie złapiesz?
-  To nie fair!  -  Chłopiec zszedł po drabinie i usiadł pod drzewem. Wtedy zobaczył przyglądające im się z uśmiechem dwie kobiety.
-  Ej wracaj tutaj! Zagramy w coś innego -   Krzyknął Loczek. 
-  Nie mogę. Suzi! Twoja mama i babcia tutaj są.  Odkryją nasze tajne miejsce i zabawy!  -  zawołał szczerze przerażony. 
-  Nie gadaj głupot Pasiasty!  Zejdziemy do nich i nic nie zobaczą  -  odkrzyknęła Susan, zwinnie schodząc z drzewa. Za nią podążał zaciekawiony Hazza. Cała trójka zastanawiała się, co takiego sprowadza do ich bazy owe niewiasty*?
- Witajcie! Macie może ochotę pojechać z nami nad jezioro popływać?  -  zapytała uśmiechnięta pani Cole. 
- Taaak! Super mamo! - Blondynka wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z Harrym. Lou miał przechlapane! 
~Jakiś czas później~
Kobiety siedziały na plaży, obserwując kąpiące się dzieci. 
-  Czyli to pewne? Wyjeżdżacie z Anglii? - zapytała nie dowierzając , starsza z nich.
- Tak. Wiesz, że wolałabym zostać, ale to nie moja decyzja. Arthur ma teraz pracę w Polsce. Nic na to nie poradzę - westchnęła, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z dzieci. Słysząc ich wesołe śmiechy i piski uśmiechnęła się lekko. 
-  Cieszę się, że są tacy szczęśliwi  -  szepnęła  - Mam nadzieję, że zawsze będą przyjaciółmi.  Pani Jane popatrzyła na nią z niedowierzaniem  -  Żartujesz? Macie przecież zaraz wyjeżdżać do Polski. To ich zrani.
-  Kiedyś się spotkają. Wiem, że będzie ich boleć rozłąka, ale są silni. Dadzą radę. Wierzę w ich przyjaźń  -  Uśmiech nie schodził z jej ust, kiedy przyglądała się ich zabawie. Nic tak jej nie cieszyło jak ich śmiech.
-  Nie rozumiem cię.
 -  Kiedyś zrozumiesz, mamo...
Staruszka na chwilę przerwała, wzruszona wspomnieniem córki. Mimo, że miały inne charaktery, zawsze ją bardzo kochała. - Musicie zrozumieć, że moje słowa nie wynikały ze złej woli. Uważałam, że lepiej wam będzie zapomnieć i poznać nowych przyjaciół. A teraz słuchajcie dalej.

Była zajęta szyciem na drutach, gdy wtem do pokoju wbiegła jej wnuczka. Wyglądała jak mała kula nieszczęścia. Cała potargana, z opuchniętą twarzyczką. 
-  Co się stało, kochanie?   -    zapytała, wiedząc co usłyszy. Blondynka wspięła się na jej kolana, a łzy dalej kapały jej z brody. Pociągnęła nosem, wyraźnie zrozpaczona  -  Tata powiedział, że musimy wyjechać do Polski. Ja nawet nie wiem, gdzie to jest! A muszę  przez to zostawić Larry'ego!  
-   Larry'ego? -  zdziwiła się Jane. Dziewczynka pokiwała głową - Hazzę i Lou. Takie im wymyśliłam przezwisko.  
-  Nie przejmuj się! Poznasz nowych przyjaciół. A może się wreszcie przekonasz do dziewczynek?
-  NIE! -  pisnęła zatykając uszy - Larry są moimi jedynymi przyjaciółmi! Nie chcę innych! A dziewczynki się tylko bawią lalkami. Fuuu
- Jeszcze zmienisz zdanie - uśmiechnęła się pobłażająco. 
 - No i co? To niczego nie zmienia. Tak czy tak bym wyjechała. Nie ważne, czy chciałaś, żebym się przyjaźniła z dziewczynkami. To i tak by się wydarzyło! - warknęła Susan
- Spokojnie Suzi - westchnęła Jane - Chłopcy już mniej  więcej wiedzą jak było dalej, z listu. Do ciebie też napisałam taki list. Jednak widocznie nie zajrzałaś na ostatnią stronę albumu, który ci dałam na święta.
 Słuchajcie  dalej. 

Susan płakała rzewnie przytulając się do Harry'ego i Louisa. Im również zaczynały spływać powoli po policzkach.
-  Nie zapomnimy o sobie!  -  zawołał Lou  - przyjedziesz jeszcze tutaj. 
- Będziemy pisać! I dzwonić, jak już będziemy mieli komórki. - zapewnił żarliwie Harry 
 Do dzieci podeszła mama dziewczynki. Położyła dłoń na ramieniu córki  -   Musimy już jechać Suzi  -  szepnęła.
- Niee! Dlaczego oni nie mogą jechać z nami? - zawołała blondynka. 
- Ich mamy bardzo by za nimi tęskniły.  Ja bym bez ciebie zwariowała, skarbie. Nie martwcie się, jeszcze się zobaczycie - uśmiechnęła się do dzieci. Teraz cała trójka wylewała może łez, ściskając się jak w imadle. 
- Będę za wami tęsknić - szepnęła do nich Susan, powoli wyplątując się z ich uścisku. 
-  My też  -  odparł Harry - Do zobaczenia  blondi - uśmiechnął się przez łzy
-  Trzymaj!  -  Louis podał jej ręcznie robioną bransoletkę z niebieskiej i kremowej muliny -  My też takie mamy. Na znak pamięci zawsze będziemy je nosić. 
-  Dziękuję wam. Nigdy jej nie zdejmę! Do zobaczenia wkrótce - przytuliła ich szybko  i  odbiegła, wsiadając do auta. Następnie ,,przylepiła" nos do szyby, intensywnie machając babci i chłopcom. 
- Pewnie to pamiętacie, ale chciałam wam to przypomnieć z dwóch powodów. Pierwszy to bransoletki. Cała wasza trójka ma je na rękach. - powiedziała z uśmiechem
- To prawda? - zapytał cicho Louis. Cała trójka podwinęła rękawy swetrów. Zdziwieni zdali sobie sprawę, że starsza pani miała rację. 
- Jednak nas nie znienawidziłaś - szepnął Harry Dziewczyna odwróciła wzrok.

- Proszę pani! Zabrałaby pani do Polski te listy? - zapytał Harry. 
-  Bardzo prosimy. Nie wiemy jaki Suzi ma adres! A  pani ma podobno jutro do nich lecieć w odwiedziny -  Louis zrobił do niej  ,,maślane" oczy. Kobieta zawahała się, ale po chwili wzięła listy od Harry'ego - Oczywiście.
Chłopcy uśmiechnęli się do niej szeroko i przytulili na podziękowanie. Kobieta chrząknęła niepewnie
- Nigdy nie dostałam żadnych listów! - zawołała z niedowierzaniem Susan - Okłamałaś chłopców i zniszczyłaś dziecięcą przyjaźń!
-  Wtedy myślałam, że to dla waszego dobra... Myliłam się, ale posunęłam się dalej. 

-  Czy Susan coś nam odpisała? -  zapytał z nadzieją w oczach Harry.
-  Nie, nie miała ochoty na pisanie. Siedmiolatki raczej dużo nie piszą - uśmiechnęła się do niego. W oczach chłopca widać było wielki zawód   -  Proszę wysłać też te listy.
-  Dobrze, chłopcze  -  dała mu cukierka i wygoniła do domu. Po jego wyjściu otworzyła pokaźną skrzynkę i wrzuciła do niej listy.  Niedługo zaczną się z niej wylewać. Aż dziwne, że trójka siedmiolatków ma tyle zapału do pisania. Dobrze, że Suzi nie znała ich adresu pocztowego i wysyłała listy do niej. 
~Dwa lata później~
 - Wyprowadzamy się! Tu ma pani kartkę z naszym adresem. Proszę wysyłać nam jakiekolwiek listy od Suzi** - powiedział Louis  -  Czy ona ma już komórkę? 
-  Nie, raczej nie. - odparła, kłamiąc. Harry podał jej karteczkę z dwoma numerami -  Jak będzie miała to proszę jej to przekazać. A w naszym domku zostawiliśmy jej tajny list. Jeśli przyjedzie w odwiedziny niech go przeczyta - Staruszka widziała, że Harry nie był już tym samym chłopcem. Już nie miał w oczach tych radosnych ogników co zawsze. Zrobiło jej się go prawie żal. Rzuciła niepewne  spojrzenie na skrzynię leżącą w kącie. Tam teraz leżały wszystkie listy, paczki i prezenty. Nie -  teraz jest za późno. Ten z domku też zabierze. Susan przyjedzie za tydzień na wakacje, ale oni się nie spotkają. Już nigdy się nie dowiedzą prawdy...
 Cała trójka w jednej chwili odwróciła wzrok, kierując go ku skrzyni. To tam są schowane ich dziecięce nadzieje i rozczarowania...

*Dzieci czasem bawiły się w zamek i lubiły używać takich sformułowań(co ciekawe Lou prawie zawsze był królewną)
** Lou i Hazz w mojej opowieści mieszkają razem od dziecka
 ~*~^~*~

Czołem! :D
Tak więc zerwaliśmy z chłopakiem i mam tak trochę doła. Więc nie zdziwię się jeśli rozdział wyszedł do dupy. Jednak proszę  o komentarze(nie koniecznie przychylne) 
 Mioł xD Ale ni ma
A jeszcze jedno! Strona ,,Moja beta"  odsyła na super bloga Zuuuz! Zapraszam na niego :D Jeśli ktoś nie wie co to beta(ja nie wiedziałam do niedawna xD) to ktoś kto sprawdza rozdziały przed publikacją. My z Zuz sobie nawzajem betujemy :3 To tyle paaa!

5 komentarzy:

  1. No heloł moja beto :**
    Nie smutaj mi tu :( Bo też będę smutać :(( Wiesz co ja myślę o tym, co Konrad Ci powiedział :((( Ale rozdział i tak wyszedł Ci genialnie *0*
    Ty to jesteś naprawdę wielka: mieć doła, pomagać innym i jeszcze pisać super-mega-hiper rozdziały na raz ;DD

    I pamiętaj: Mioł, ale już ni ma ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. słodki, cudowny, świetny. rozpłakałam się. jak można pomyśleć że będzie lepiej i Harry pasuje do niej <3 kocha i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. W 100% zgadzam się z Zuzą. I co do Konrada i co do rozdziału. Masz pomysły na to opowiadania :D Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :D Jak możesz tak dobrze pisać?????? Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy