„Kochać, a potem utracić to, co kochaliśmy - to wpisane jest w nasza
naturę. Jeśli nie potrafimy znieść utraty, pochłania nas zło.”
- Clive Staples Lewis
(z książki Dopóki mamy twarze)
~posenka~
~*~*~*~
Chłopak z wielką uwagą przyglądał się śpiącej dziewczynie. Minęły już dobre dwie godziny, ale nie czuł się zmęczony. Nie mógł zasnąć, będąc jeszcze w szoku po katastrofalnej imprezie. Patrząc obserwował tysiące zmian, które zaszły w tej osobie. Zastanawiał się, czy aby na pewno zmiany poszły w dobrą stronę. Owszem była sobą, pełnym obrazem Susan, ale coś złego się w niej zatrzymało. Odrzucała wszystko, otaczając się barierą, przez którą nie wpuszczała nikogo. Kryła się za ironią i silną osobowością, ale chłopak wiedział, że tak na prawdę nie chciała być daleko od wszystkich.
Odgarnął delikatnie niesforne kosmyki włosów, które opadły w śnie na jej bladą twarz. Miała lekko odemknięte usta, które wydały się mu nagle zupełnie nowe. Oddychała miarowo, nie poruszając się ani o kawałek. Raz tylko lekko się przekręciła, ale później już spała spokojnie.
- Suzi - szepnął cicho. W myślach błagał, żeby taka sytuacja jak wczorajsza już nigdy nie miała miejsca. Im dłużej na nią patrzył tym bardziej czuł, że coś jest nie tak, a pomimo to nigdy nie było mu tak dobrze, jak w tej chwili. Jej długie blond włosy lekko połyskiwały przy świetle wschodzącego słońca.
~*~
Chłopak z wielką uwagą przyglądał się śpiącej dziewczynie. Minęły już dobre dwie godziny, ale nie czuł się zmęczony. Nie mógł zasnąć, będąc jeszcze w szoku po katastrofalnej imprezie. Patrząc obserwował tysiące zmian, które zaszły w tej osobie. Zastanawiał się, czy aby na pewno zmiany poszły w dobrą stronę. Owszem była sobą, pełnym obrazem Susan, ale coś złego się w niej zatrzymało. Odrzucała wszystko, otaczając się barierą, przez którą nie wpuszczała nikogo. Kryła się za ironią i silną osobowością, ale chłopak wiedział, że tak na prawdę nie chciała być daleko od wszystkich.
Odgarnął delikatnie niesforne kosmyki włosów, które opadły w śnie na jej bladą twarz. Miała lekko odemknięte usta, które wydały się mu nagle zupełnie nowe. Oddychała miarowo, nie poruszając się ani o kawałek. Raz tylko lekko się przekręciła, ale później już spała spokojnie.
- Suzi - szepnął cicho. W myślach błagał, żeby taka sytuacja jak wczorajsza już nigdy nie miała miejsca. Im dłużej na nią patrzył tym bardziej czuł, że coś jest nie tak, a pomimo to nigdy nie było mu tak dobrze, jak w tej chwili. Jej długie blond włosy lekko połyskiwały przy świetle wschodzącego słońca.
~*~
- Ugh - jęknęła gardłowo przeciągając się z trudem. Próbowała sobie przypomnieć co się wydarzyło poprzedniego dnia, ale w głowie miała kompletną pustkę. Obróciła się ciężko na drugi bok, planując jeszcze dłuższą chwilę odpoczynku, kiedy poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. Otworzyła oczy, których powieki wydały jej się dużo cięższe niż zwykle, a one napotkały metr przed sobą inne. To były te same głębokie, zielone tęczówki co wczoraj...
- Ah! Harry... - pisnęła przerażona. To spojrzenie obudziło w niej wspomnienia z wczorajszego dnia. Z niewyobrażalnym strachem uniosła się trochę - Błagam opowiedz - przełknęła głośno ślinę.
Chłopak usiadł, a uwadze dziewczyny nie uszedł fakt, że był już ubrany i wyraźnie bez kaca. Jego wzrok wyrażał dużą troskę, ale i zdenerwowanie.
- Zemdlałaś, co pewnie w jakiś sposób pamiętasz. Horan był zupełnie pijany i nie zawahałby się przed...- tutaj przerwał na ułamek sekundy odwracając wzrok -...zrobieniem ci krzywdy. Miałaś szczęście, że w porę was zauważyłem. Nie chciałbym cię teraz przemęczać wrzaskiem, ale po co do cholery tyle piłaś?! - mimowolnie podniósł trochę głos, co ona usłyszała w głowie dziesięć razy głośniej - Rozumiem jednego drinka, ale Sus ty parę godzin przed imprezą zasłabłaś. Nie pamiętasz? Krew z nosa, dom babci? - w jego głosie słychać było dużą dawkę żalu. Na jego słowa dziewczyna po raz pierwszy od bardzo dawna poczuła szczere wyrzuty sumienia.
- Przepraszam, postąpiłam głupio. Nie powinnam była pić tyle, a właściwie to wcale nie powinnam. Bo widzisz...- już chciała powiedzieć mu o swojej chorobie, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Spuściła głowę i zaczęła bawić się skrawkiem pościeli, nie będąc w stanie spojrzeć mu w oczy.
- Susan... Czy ty tego chciałaś? No wiesz - tego z Niallem. - zapytał cicho, głosem pełnym obawy
- Nie, oczywiście, że nie! Dziękuję ci, że go powstrzymałeś! - powiedziała, przysuwając się do niego i przytulając mocno - Gdyby nie ty...Eh skończyłabym dużo gorzej niż z niegroźnym kacem - chłopak objął ją ramionami, przygarniając bliżej do siebie.
W tej chwili w jego głowie wrzało od słów, które chciał powiedzieć, ale nie był w stanie. Ta bardzo bał się, że dziewczyna znowu gdzieś przepadnie. Wystarczyło parę dni by zrozumiał, że nigdy nie spotkał i nie spotka takiej dziewczyny jak ona. Nie był w niej zakochany... A przynajmniej jeszcze nie. Nawet w niezbyt dobrym stanie po wczorajszej ,,zabawie" stanowiła dla niego ciągłą zagadkę i wzbudzała sprzeczne uczucia. Miał wrażenie, że jej zmiana nie wynika tylko z racji wieku, ale także z innych bardziej intymnych przyczyn. Postanowił jednak o nic nie pytać i zaczekać, aż sama mu zaufa na tyle, żeby podzielić się z nim kawałkiem duszy. Znał siebie i wiedział, że nigdy nie pogodziłby się z faktem, że znowu odeszła z jego życia.
- Wiesz, grzeczną dziewczynką to ty nie jesteś Suz! - zmienił temat, czując, że lepiej zapomnieć o tamtym.
- A ty coś nazbyt porządny! Co się stało z tym szalonym Stylesem z dawnych lat? - wyszczerzyła się i spojrzała mu w oczy. Widząc, że są silnie podkrążone, zmarszczyła brwi.
- Wcale nie spałeś? - zapytała zaniepokojona. Chłopak w odpowiedzi na jaj pytanie mimowolnie ziewnął.
- Prawie. To nic, zdarza się. Prawdę mówiąc, to strasznie się martwiłem, czy wszystko z tobą dobrze. Cały czas byłaś blada jak kreda - po jego słowach ciepło uderzyło gwałtownie w policzki dziewczyny. I jak tu okłamywać tak troskliwego przyjaciela?
- To przez alkohol, zawsze miałam słabą głowę - zaśmiała się dźwięcznie próbując jakoś wybrnąć z niezręczniej sytuacji.
Po zebraniu się z sypialni Harry i Susan spędzili pół dnia na sprzątaniu razem z Louisem. Reszta przyjaciół gdzieś uciekła, prawdopodobnie żeby wymigać się od obowiązków. Kiedy już skończyli pracę, do domu wpadł Liam i razem stwierdzili, że spędzą resztę dnia na maratonie filmowym. Dziewczyna, chcąc nie chcąc musiała przyznać, że z dnia na dzień coraz bardziej się do nich wszystkich przekonywała.
*~*~*
Następnego dnia Susan cały dzień siedziała w domu sama, ponieważ jej znajome, pojechały w odwiedziny do krewnych mieszkających na obrzeżach miasta. Ojciec pojechał do pracy, w której zamierzał jak zawsze siedzieć do bardzo późnej godziny. Blondynka postanowiła wybrać się na spacer po parku. Idąc wbijała wzrok w mokrą ziemię, kopiąc nieustępliwie małe kamyki. W słuchawkach rozbrzmiewały jej ulubione piosenki. Oczywiście, jak to zazwyczaj w Londynie, padał deszcz. Zimnie krople spływały po jej kapturze, cieknąc w kierunku ciepłego szalika. Zdawała sobie sprawę, że powinna iść do jakiejś kliniki, ale za bardzo nie miała na to ochoty. Przerażała ją perspektywa ciągłego leczenia. Tym, co najbardziej sobie w życiu ceniła była niezależność. I właśnie w te ostatnie lata musiała wszystkich słuchać i pamiętać, że jest zależna od choroby? Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Dlaczego tak musi być? Dlaczego akurat to przydarzyło się nam: mamie i mnie? - myślała ponuro. I nagle poczuła, że w coś uderza. Zatoczyła się,starając utrzymać równowagę i uniosła głowę, chcąc sprawdzić na co, lub na kogo wpadła.
- Przepraszam, uh! Niall! - powiedziała zaskoczona. Trochę się zmieszała rozpoznając zakapturzoną postać. - Susan! - zwołał zdziwiony, czerwieniąc się mocno - Ja... Chciałem cię bardzo przeprosić! Harry mi o wszystkim powiedział. Ja nie chciałem, naprawdę! Pewnie mi nie uwierzysz, ale ja w rzeczywistości taki nie jestem. Wybacz mi, proszę... - Dziewczyna uważnie popatrzyła mu w oczy. Wyglądał na szczerze smutnego.
- Dobrze, ja też nie byłam wczoraj sobą. Alkohol nie jest dla mnie miłosierny - zaśmiała się nerwowo.
- Może zaczniemy od początku? - na twarzy chłopaka zakwitł szeroki uśmiech - Jestem Niall!
- Susan. Miło mi poznać. - odwzajemniła uśmiech. Może blondyn rzeczywiście nie był taki zły.
- Jest strasznie zimno. Może masz ochotę na herbatę? Fajnie by było bliżej się poznać - zapytał z nadzieją patrząc jej w oczy.
- Jasne, bardzo chętnie - odparła po chwili wahania szarooka.
- W takim razie może ja zaproponuję miejsce. Zgaduję, że nie orientujesz się tu jeszcze. - zrobił przerwę, czekając na reakcję. Blondynka lekko pokręciła głową - No to dzisiaj poznasz najmilsze miejsce na świecie! - zaśmiał się wyraźnie poruszony wizją zabrania jej do owej kawiarni.
~*~
- Wow! - wyrwało się dziewczynie, kiedy weszła do przytulnego pomieszczenia. Kawiarenka nie była duża, ale bardzo domowo urządzona. Wszędzie wygodne fotele, mało ludzi, stary kominek w rogu pomieszczenia, malutkie lampki zawieszone na suficie, sprawiające wrażenie światełek choinkowych. Każdy z nielicznych stolików był drobny, okrągły i zrobiony z hebanowego drewna. Na kominku położone były stare zdjęcia, umieszczone w najróżniejszych ramkach. Ściany były kremowego koloru, pokryte tam i ówdzie malutkimi namalowanymi wzorkami. Fotele widocznie stare, obite materiałem w kolorze mlecznej kawy. Wchodząc zaczepiało się drzwiami o malutki złoty dzwoneczek, który zwracał uwagę kobiety stojącej za ladą. Owa pani miała na oko sześćdziesiąt parę lat. Widząc nowo przybyłych, uśmiechnęła się serdecznie.
- Witaj Nialuś! Dobrze cię widzieć, dawno do mnie nie zaglądałeś. Widzę, że przyprowadziłeś koleżankę! Przedstawisz nas? - zagadała miłym głosem, zerkając na nich znad okrągłych okularów. Susan była w szoku bezpośredniością kobiety.
- Oczywiście! To moja nowa znajoma Susan. Sus, to jest Lidia, właścicielka kawiarni i najbardziej otwarta osoba jaką znam - powiedział uśmiechając się do niej ciepło.
- Miło mi ciebie poznać, kochanie - kobieta przyglądnęła się uważnie dziewczynie - Ładna z ciebie panna! Siadajcie gdzie chcecie , dzisiaj nie mam dużego ruchu.
Słuchając jej zdecydowali się na stolik w rogu pomieszczenia, najbardziej zbliżony do kominka.
- Polecam herbatę korzenną - powiedział z uśmiechem chłopak. Dziewczyna pokręciła głową z rozbawieniem - Chyba ci zaufam.
Chłopak poszedł złożyć zamówienie, a później wrócił do niej, oznajmiając, że zamówił jeszcze po kawałku ciasta marchewkowego.
- Miałeś rację mówiąc, że ta kawiarnia jest niesamowita. Jak się nazywa? - zapytała blondynka
- Nie nazywa się. Lidia nie miała pomysłu, więc nazwała ją zwyczajnie Kawiarnia. Większość klientów używa jednak przyjętej nazwy Kącik. Wydaje mi się, że obie nazwy jak najbardziej pasują do tego miejsca - powiedział wzruszając ramionami.
- Masz rację - odparła, patrząc na niego ciepło. Po chwili otrzymali swoje herbaty.
Dziewczyna zamoczyła usta w bursztynowym płynie znajdującym się w filiżance. Nigdy wcześniej nie piła tak dobrej herbaty. Była trochę słodka, z przyjemnym smakiem imbiru i aromatem cynamonu. Wypiła jeszcze powoli parę łyków, rozkoszując się ciepłym płynem. W końcu spojrzała na chłopaka. Blondyn przyglądał się jej z uśmiechem, również popijając herbatę. Wyglądał tak naturalnie, całkiem zrelaksowany i otwarty
- Dziękuję - powiedziała zwyczajnie, ale szczerze, patrząc mu w oczy.
~*~^~*~
- Ah! Harry... - pisnęła przerażona. To spojrzenie obudziło w niej wspomnienia z wczorajszego dnia. Z niewyobrażalnym strachem uniosła się trochę - Błagam opowiedz - przełknęła głośno ślinę.
Chłopak usiadł, a uwadze dziewczyny nie uszedł fakt, że był już ubrany i wyraźnie bez kaca. Jego wzrok wyrażał dużą troskę, ale i zdenerwowanie.
- Zemdlałaś, co pewnie w jakiś sposób pamiętasz. Horan był zupełnie pijany i nie zawahałby się przed...- tutaj przerwał na ułamek sekundy odwracając wzrok -...zrobieniem ci krzywdy. Miałaś szczęście, że w porę was zauważyłem. Nie chciałbym cię teraz przemęczać wrzaskiem, ale po co do cholery tyle piłaś?! - mimowolnie podniósł trochę głos, co ona usłyszała w głowie dziesięć razy głośniej - Rozumiem jednego drinka, ale Sus ty parę godzin przed imprezą zasłabłaś. Nie pamiętasz? Krew z nosa, dom babci? - w jego głosie słychać było dużą dawkę żalu. Na jego słowa dziewczyna po raz pierwszy od bardzo dawna poczuła szczere wyrzuty sumienia.
- Przepraszam, postąpiłam głupio. Nie powinnam była pić tyle, a właściwie to wcale nie powinnam. Bo widzisz...- już chciała powiedzieć mu o swojej chorobie, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Spuściła głowę i zaczęła bawić się skrawkiem pościeli, nie będąc w stanie spojrzeć mu w oczy.
- Susan... Czy ty tego chciałaś? No wiesz - tego z Niallem. - zapytał cicho, głosem pełnym obawy
- Nie, oczywiście, że nie! Dziękuję ci, że go powstrzymałeś! - powiedziała, przysuwając się do niego i przytulając mocno - Gdyby nie ty...Eh skończyłabym dużo gorzej niż z niegroźnym kacem - chłopak objął ją ramionami, przygarniając bliżej do siebie.
W tej chwili w jego głowie wrzało od słów, które chciał powiedzieć, ale nie był w stanie. Ta bardzo bał się, że dziewczyna znowu gdzieś przepadnie. Wystarczyło parę dni by zrozumiał, że nigdy nie spotkał i nie spotka takiej dziewczyny jak ona. Nie był w niej zakochany... A przynajmniej jeszcze nie. Nawet w niezbyt dobrym stanie po wczorajszej ,,zabawie" stanowiła dla niego ciągłą zagadkę i wzbudzała sprzeczne uczucia. Miał wrażenie, że jej zmiana nie wynika tylko z racji wieku, ale także z innych bardziej intymnych przyczyn. Postanowił jednak o nic nie pytać i zaczekać, aż sama mu zaufa na tyle, żeby podzielić się z nim kawałkiem duszy. Znał siebie i wiedział, że nigdy nie pogodziłby się z faktem, że znowu odeszła z jego życia.
- Wiesz, grzeczną dziewczynką to ty nie jesteś Suz! - zmienił temat, czując, że lepiej zapomnieć o tamtym.
- A ty coś nazbyt porządny! Co się stało z tym szalonym Stylesem z dawnych lat? - wyszczerzyła się i spojrzała mu w oczy. Widząc, że są silnie podkrążone, zmarszczyła brwi.
- Wcale nie spałeś? - zapytała zaniepokojona. Chłopak w odpowiedzi na jaj pytanie mimowolnie ziewnął.
- Prawie. To nic, zdarza się. Prawdę mówiąc, to strasznie się martwiłem, czy wszystko z tobą dobrze. Cały czas byłaś blada jak kreda - po jego słowach ciepło uderzyło gwałtownie w policzki dziewczyny. I jak tu okłamywać tak troskliwego przyjaciela?
- To przez alkohol, zawsze miałam słabą głowę - zaśmiała się dźwięcznie próbując jakoś wybrnąć z niezręczniej sytuacji.
Po zebraniu się z sypialni Harry i Susan spędzili pół dnia na sprzątaniu razem z Louisem. Reszta przyjaciół gdzieś uciekła, prawdopodobnie żeby wymigać się od obowiązków. Kiedy już skończyli pracę, do domu wpadł Liam i razem stwierdzili, że spędzą resztę dnia na maratonie filmowym. Dziewczyna, chcąc nie chcąc musiała przyznać, że z dnia na dzień coraz bardziej się do nich wszystkich przekonywała.
*~*~*
Następnego dnia Susan cały dzień siedziała w domu sama, ponieważ jej znajome, pojechały w odwiedziny do krewnych mieszkających na obrzeżach miasta. Ojciec pojechał do pracy, w której zamierzał jak zawsze siedzieć do bardzo późnej godziny. Blondynka postanowiła wybrać się na spacer po parku. Idąc wbijała wzrok w mokrą ziemię, kopiąc nieustępliwie małe kamyki. W słuchawkach rozbrzmiewały jej ulubione piosenki. Oczywiście, jak to zazwyczaj w Londynie, padał deszcz. Zimnie krople spływały po jej kapturze, cieknąc w kierunku ciepłego szalika. Zdawała sobie sprawę, że powinna iść do jakiejś kliniki, ale za bardzo nie miała na to ochoty. Przerażała ją perspektywa ciągłego leczenia. Tym, co najbardziej sobie w życiu ceniła była niezależność. I właśnie w te ostatnie lata musiała wszystkich słuchać i pamiętać, że jest zależna od choroby? Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Dlaczego tak musi być? Dlaczego akurat to przydarzyło się nam: mamie i mnie? - myślała ponuro. I nagle poczuła, że w coś uderza. Zatoczyła się,starając utrzymać równowagę i uniosła głowę, chcąc sprawdzić na co, lub na kogo wpadła.
- Przepraszam, uh! Niall! - powiedziała zaskoczona. Trochę się zmieszała rozpoznając zakapturzoną postać. - Susan! - zwołał zdziwiony, czerwieniąc się mocno - Ja... Chciałem cię bardzo przeprosić! Harry mi o wszystkim powiedział. Ja nie chciałem, naprawdę! Pewnie mi nie uwierzysz, ale ja w rzeczywistości taki nie jestem. Wybacz mi, proszę... - Dziewczyna uważnie popatrzyła mu w oczy. Wyglądał na szczerze smutnego.
- Dobrze, ja też nie byłam wczoraj sobą. Alkohol nie jest dla mnie miłosierny - zaśmiała się nerwowo.
- Może zaczniemy od początku? - na twarzy chłopaka zakwitł szeroki uśmiech - Jestem Niall!
- Susan. Miło mi poznać. - odwzajemniła uśmiech. Może blondyn rzeczywiście nie był taki zły.
- Jest strasznie zimno. Może masz ochotę na herbatę? Fajnie by było bliżej się poznać - zapytał z nadzieją patrząc jej w oczy.
- Jasne, bardzo chętnie - odparła po chwili wahania szarooka.
- W takim razie może ja zaproponuję miejsce. Zgaduję, że nie orientujesz się tu jeszcze. - zrobił przerwę, czekając na reakcję. Blondynka lekko pokręciła głową - No to dzisiaj poznasz najmilsze miejsce na świecie! - zaśmiał się wyraźnie poruszony wizją zabrania jej do owej kawiarni.
~*~
- Wow! - wyrwało się dziewczynie, kiedy weszła do przytulnego pomieszczenia. Kawiarenka nie była duża, ale bardzo domowo urządzona. Wszędzie wygodne fotele, mało ludzi, stary kominek w rogu pomieszczenia, malutkie lampki zawieszone na suficie, sprawiające wrażenie światełek choinkowych. Każdy z nielicznych stolików był drobny, okrągły i zrobiony z hebanowego drewna. Na kominku położone były stare zdjęcia, umieszczone w najróżniejszych ramkach. Ściany były kremowego koloru, pokryte tam i ówdzie malutkimi namalowanymi wzorkami. Fotele widocznie stare, obite materiałem w kolorze mlecznej kawy. Wchodząc zaczepiało się drzwiami o malutki złoty dzwoneczek, który zwracał uwagę kobiety stojącej za ladą. Owa pani miała na oko sześćdziesiąt parę lat. Widząc nowo przybyłych, uśmiechnęła się serdecznie.
- Witaj Nialuś! Dobrze cię widzieć, dawno do mnie nie zaglądałeś. Widzę, że przyprowadziłeś koleżankę! Przedstawisz nas? - zagadała miłym głosem, zerkając na nich znad okrągłych okularów. Susan była w szoku bezpośredniością kobiety.
- Oczywiście! To moja nowa znajoma Susan. Sus, to jest Lidia, właścicielka kawiarni i najbardziej otwarta osoba jaką znam - powiedział uśmiechając się do niej ciepło.
- Miło mi ciebie poznać, kochanie - kobieta przyglądnęła się uważnie dziewczynie - Ładna z ciebie panna! Siadajcie gdzie chcecie , dzisiaj nie mam dużego ruchu.
Słuchając jej zdecydowali się na stolik w rogu pomieszczenia, najbardziej zbliżony do kominka.
- Polecam herbatę korzenną - powiedział z uśmiechem chłopak. Dziewczyna pokręciła głową z rozbawieniem - Chyba ci zaufam.
Chłopak poszedł złożyć zamówienie, a później wrócił do niej, oznajmiając, że zamówił jeszcze po kawałku ciasta marchewkowego.
- Miałeś rację mówiąc, że ta kawiarnia jest niesamowita. Jak się nazywa? - zapytała blondynka
- Nie nazywa się. Lidia nie miała pomysłu, więc nazwała ją zwyczajnie Kawiarnia. Większość klientów używa jednak przyjętej nazwy Kącik. Wydaje mi się, że obie nazwy jak najbardziej pasują do tego miejsca - powiedział wzruszając ramionami.
- Masz rację - odparła, patrząc na niego ciepło. Po chwili otrzymali swoje herbaty.
Dziewczyna zamoczyła usta w bursztynowym płynie znajdującym się w filiżance. Nigdy wcześniej nie piła tak dobrej herbaty. Była trochę słodka, z przyjemnym smakiem imbiru i aromatem cynamonu. Wypiła jeszcze powoli parę łyków, rozkoszując się ciepłym płynem. W końcu spojrzała na chłopaka. Blondyn przyglądał się jej z uśmiechem, również popijając herbatę. Wyglądał tak naturalnie, całkiem zrelaksowany i otwarty
- Dziękuję - powiedziała zwyczajnie, ale szczerze, patrząc mu w oczy.
~*~^~*~
Pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Cieszę się, że Niall nie do końca jest takim dupkiem- tzn. w ogóle nim nie jest. Po prostu trochę popił :D
I czekam na NN :))
Okey, szykuj się na krytykę:
OdpowiedzUsuń---
Dobra, krytyki nie ma. Jakoś nie zdołałam wymyślić niczego, do czego mogłąbym się przyczepić, dlatego będą same pochwały.
Najsampierw wspomnę (znowu), że początek jest boski <333 Super opisówka :D
Hahaha A na koniec dodam: Starsza pai to zuo! :P
Nigdy nei myśl o tym, że przestałam czytać Twojego bloga, bo wcale tak nie jest! :D Bardzo lubię to opowiadanie i napewno bym z niego nie zrezygnowała. Ładne opisówki, nie ma się do czego przyczepić. Strasznie cieszę się, że Niall przeprosił Susan za swoje wcześniejsze zachowanie, bo nie ma wątpliwości co do tego, że przeprosiny jej się należały. Zaczęli od nowa, więc może teraz wszystko się ułoży, a podobna sytuacja nie będzie już nigdy miała miejsca. Cóż każdemu może zdarzyć się upić. :D No nic.. Bardzo ciekawi mnie co przygotowałaś dla Nas w następnym rozdziale, więc z niecierpliwością będę na niego czekać. Tymczasem pozdrawiam serdecznie i życzę weny kochana i oczywiście więcej czasu na pojawianie się w blogosferze! :)
OdpowiedzUsuńJezu!!! Przepraszam! zapomniałam wybacz mi że nie skomentowałam i nie przeczytałam teraz spróbuje to nadrobić długim komentarzem taka mała renkompensata (nie wiem jak to się piszę) za to że nie skomentowałam tego czasami może być tak że przeczytam rozdział, ale zapominam skomentować. Można to zauważyć że dużo czytam Blogów, ale nie martw się pamiętam o twoim i to jest z jeden z nielicznych gdzie nie muszę czytać rozdziału a nawet rozdziałów wstecz :)
OdpowiedzUsuńI nawet nie myśl o tym, że to opowiadanie przestało mi się podobać lub itp. NIE i tak nigdy nie będzie teraz mam na głowie przeprowadziłam się niedawno do Londynu a rodzice chcą już przeprowadzać się do Nowego Jorku. I może dlatego czytam tyle książek i blogów bo zawszę jak się z kimś zaprzyjaźnię to wyjeżdżam do innego kraju. Dobra trochę za bardzo rozpisałam się o swoim życiu dzięki blogom zapamiętuje jeszcze polski a nie łamany polski :)
Dobra teraz o rozdziale
Jak zawszę świetny. Niech ona wreszcie powie Harremu i innym, że jest chora, ale w szczególności Harremu :) I jak kto możliwie, że Niall Jezu, ale na szczęście ją przeprosił i zaczęli od nowa. Susan musi chodzić z Harrym tak słodko razem wyglądają. A z Niallem niech tylko się przyjaźni nic więcej :) kocham Nialla, ale ona ma być z Harrym :) Jak to czytałam to zachciało mi się herbaty pójdę sobie zaraz zrobić tylko skończę pisać :) Nie wiem jak mogę to opisać(uczucie jakbyś nie rozumiała :D) kiedy czytam to opowiadanie, ale jest to na pewno pozytywne są momenty kiedy jestem smutna jak czytam i mówię, że powinno być inaczej, ale tak na serio w głębi duszy myślę inaczej, że tak powinno być, że życie nie jest idealne i trzeba iść przed siebie z podniesioną głową. Ale tylko spróbuj zabić Susan lub któregoś z chłopaków i jak będzie z kimś innym niż z Harrym to cię znajdę i zabiję :D tak wiem nudno ci po tym komentarzu przepraszam, że taki nudny i mam nadzieje, że się tak zanudziłaś że mi wybaczysz to że nie przeczytałam tego szybciej i nie skomentowałam :D
To tyle na temat rozdziału chociaż i tak odbiegałam od tego. Życzę ci z okazji zbliżających się świąt dużo szczęścia, zdrowia i DUŻO WENY to najważniejsze :D i tak dalej i dalej zaraz zasnę. To chyba na tyle tego komentarza. Pozostało mi tylko czekać Kocham i czekam na następny <3 i sorry za błędy Wybacz
Wooow :O Takiego komentarza tutaj jeszcze nie było :D fajnie jest wiedzieć, że mam dla kogo pisać ;) ale chyba będziesz musiała mnie zabić... A oni wszyscy jeszcze dłuugo się nie dowiedzą. Ostatnio miałam trochę wolnego czasu na myślenie i mam już plan co dolej będzie w pierwszej części ;) (planuję dwie) Rozdział już zaczęłam pisać, ale pewnie szybko nie skończę xD Dzięki za monolog :** Jakbyś chciała pogadać to to moje gg: 39101253
Usuń